W Niemczech zarejestrowało się niemal 28 tysięcy osób. To o 9 tysięcy więcej niż w pierwszej turze.
Jak powiedział ambasador Polski w Niemczech Marek Prawda to olbrzymi skok, ale jednak to wciąż niezbyt dużo, jeśli wziąć pod uwagę liczbę 400 tysięcy uprawnionych do głosowania. Chęć głosowania wykazuje więc co siódmy.
Polonia w Niemczech jest rozproszona, sporo Polaków mieszka w małych miasteczkach, a głosować można w 9 największych miastach. W sumie jest 11 lokali wyborczych i choć to najwięcej w historii, to jednak wciąż kropla w morzu potrzeb.
Na pewno więcej Polaków zagłosowałoby, gdyby można było tak jak w Niemczech głosować wysyłając list pocztą. W Berlinie są dwa punkty wyborcze - w Ambasadzie i w Instytucie Polskim, czyli w zachodniej i we wschodniej części miasta. Okazuje się, że jest bardzo wielu Polaków, którzy mieszkają w Niemczech ponad dwadzieścia lat, a do wyborów przyszli po raz pierwszy.
Zdaniem ambasadora Polska coraz bardziej liczy się w Europie, jesteśmy coraz ważniejszym partnerem. W Niemczech mówi się i pisze o nas coraz więcej, co też powoduje, że Polacy tam mieszkający chcą wpływać na losy swojego kraju.
W Rosji także więcej wyborców
W Ambasadzie Polski w Moskwie głosuje dziś więcej osób niż głosowało w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Zamiar udziału w wyborach zgłosiło prawie 700 Polaków, podczas gdy przed dwoma tygodniami na liście głosujących było 400 osób.
Przewodnicząca komisji wyborczej w Moskwie Elżbieta Kraśnicka - Zbrzeżna powiedziała Polskiemu Radiu, że część głosujących to ludzie, którzy pracują w Moskwie, są też osoby które odwiedzają swoich bliskich lub przyjechali do stolicy Rosji turystycznie.
Najwięcej głosujących było w godzinach południowych. Jak mówili przyszli spełnić swój obywatelski obowiązek.