Do tragedii doszło 16 sierpnia podczas wymiany ognia między naszymi żołnierzami a grupą talibów. Rebelianci schronili się w jednej z wiosek w okolicach Wazi Khwa i użyli cywilów jako żywych tarcz. W ostrzale z polskich karabinów i moździerzy zginęło pięciu mieszkańców wioski.
Prokurator polskiego kontyngentu w Afganistanie podpułkownik Dariusz Raczkiewicz mówi w rozmowie z wysłannikiem Polskiego Radia, że śledztwo ma sprawdzić, czy w czasie akcji nie doszło do zaniedbań. Chodzi o odpowiedź na pytanie, czy Polacy zrobili wszystko, by nie dopuścić do śmierci cywilów. "Śledztwo zostało wszczęte w sprawie nieostrożnego obchodzenia się z bronią i spowodowanie śmierci i ranienia osób cywilnych. Celem śledztwa jest zbadanie, czy do takiej sytuacji doszło i kto jest za to odpowiedzialny" - dodał ppłk Raczkiewicz.
Ostateczną decyzję o ewentualnym postawieniu zarzutów bądź o umorzeniu sprawy podejmie prokurator wojskowy w Polsce. Za nieostrożne obchodzenie się z bronią grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Kilka tygodni temu polscy żołnierze wypłacili mieszkańcom wioski odszkodowanie - pieniądze, mąkę i krowy. Trzy kobiety ranne w ostrzale zostały natomiast zabrane na rehabilitację do Polski.