Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso podkreślił, że z zaniepokojeniem obserwuje wydarzenia w Kijowie. Zaznaczył także, że Brukseli potrzebna jest stabilna Ukraina, która może ściślej współpracować ze Wspólnotą. Takie apele nie zmieniają jednak stanowiska ukraińskich polityków.
Przebywająca w Brukseli Julia Tymoszenko powtórzyła, że chce rozmawiać z prezydentem na temat anulowania jego dekretu o przedterminowych wyborach. "Stabilność polityczna, porozumienie, wspólna odpowiedzialność za walkę z kryzysem gospodarczym to to, co jest potrzebne Ukrainie i Unii Europejskiej" - zaznaczyła.
Z kolei Wiktor Juszczenko powtórzył w Zaporożu, że nie zmieni swojej decyzji, ponieważ innej możliwości nie przewiduje ukraińska konstytucja. "Zapewniam, że te wybory odbędą się niezależnie od tricków premier i jej partii" - dodał.
Ukraińscy politycy coraz częściej zgadzają się, co do jednego: wybory odbędą się, jednak nie 7 grudnia, jak tego chciał prezydent Wiktor Juszczenko w wydanym przez siebie dekrecie.