Białoruski sąd określił skazanych za zamach jako "wyjątkowo niebezpiecznych dla społeczeństwa". Sąd uzasadniając wyrok wobec Kowaliowa wskazywał na "długi okres popełniania przez niego przestępstw".
Matka Kowaliowa utrzymuje, że białoruski sąd się pomylił. "Zwracam się do wszystkich ludzi żeby wypowiedzieli się za zniesieniem kary śmierci. Bardzo często zdażają się u nas błędy w sądach. Nie chciałabym aby historia kiedykolwiek się powtórzyła. Chciałabym, żeby sprawa została rozpatrzona ponownie i żeby znaleziono prawdziwych sprawców zamachu w metrze" - mówiła w Warszawie.
Do zamachu w metrze doszło 11 kwietnia, zginęło w nim 15 osób. Lubou Kowaliowa złożyła w siedzibie białoruskiego prezydenta prośbę o ułaskawienie. Jak mówi jeśli prezydent odmówi będą to kolejne ofiary zamachu w Mińsku.
Siostra skazanego Tacciana Kowaliowa zaznaczyła, że obecnie chodzi o to, aby rozpowszechniać informacje na temat zakończonego procesu wśród jak największego kręgu osób. "W naszym kraju niewiele ludzi ma dostęp do internetu i prawdziwych informacji; więc chcemy, żeby coraz więcej osób dołączyło się do akcji zniesienia kary śmierci na Białorusi, aby uratować dwóch niewinnych chłopaków" - powiedziała.
Wyrok krytykują obrońcy praw człowieka z Białorusi i całego świata. O niewykonywanie kary zaapelował również do władz Białorusi sekretarz Rady Europy Thorbjoern Jagland. Także metropolita mińsko-mohylewski, arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz wezwał rządzących Białorusią do wprowadzenia moratorium na karę śmierci, a następnie do jej zniesienia.
Wyrok w tej sprawie może zostać wykonany jeszcze w tym roku.
IAR
