Bogdan Borusewicz mówi, że nawet gdyby został zaproszony na niedzielną konferencję poświeconą Wolnym Związkom Zawodowym nie wziąłby w niej udziału. Zdaniem marszałka Senatu - to spotkanie partyjne.
Konferencję pojutrze organizuje w Sejmie była działaczka "Solidarności" Anna Walentynowicz. Głos mają zabrać Jarosław Kaczyński, Andrzej Gwiazda, Jan Olszewski, Antoni Macierewicz i Krzysztof Wyszkowski. Na spotkanie - oprócz Borusewicza - nie zostali zaproszeni także Lech Wałęsa, Bogdan Lis i Jerzy Borowczak.
"Patrząc na dobór prelegentów nie miałbym tam nic do powiedzenia" - mówi Borusewicz. "Nie jestem kwiatkiem do sukienki Anny Walentynowicz, ani kwiatkiem do kożucha Andrzej Gwiazdy" - dodaje marszałek Senatu.
Bogdan Borusewicz uważa, że spory i dyskusje, które teraz się toczą, nie zmienią oceny lat 80-tych. Według niego opinia historyków na ten temat jest już ugruntowana, a poza tym istnieją jeszcze archiwa i dokumenty.
Zdaniem marszałka Senatu, to normalne, że sukcesem Sierpnia 80 chcą się podzielić wszyscy, którzy do niego doprowadzili - uczestnicy tamtych wydarzeń i wywodzące się z ruchu "Solidarności" partie. Ale jak podkreśla marszałek - pewne sytuacje - takie jak "buczenie" na niektóre osoby w czasie uroczystości - są niedopuszczalne:
Podczas niedzielnych uroczystości pod pomnikiem Poległych Stoczniowców Gdańsku, część zgromadzonych wygwizdała Bogdana Borusewicza, podobnie reagowano na wymieniane nazwisko Lecha Wałęsy, który w tych obchodach nie wziął udzialu.