Mężczyzna mówił w sądzie, że podjął interwencję, bo po wyjściu z lokalu w centrum miasta zobaczył, jak policja zatrzymuje trzy osoby. Wyjaśnił, że nie chciał, żeby popsuło to kontakty Polski z Izraelem, bo jeden z zatrzymanych był narodowości żydowskiej. Dlatego - mówił Paweł K.-Ż. - postanowił oddać się w ręce policji w zamian za młodych ludzi. Podkreślił, że podczas pobytu w izbie wytrzeźwień ukradziono mu zegarek wart kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Sąd nie zdecydował o aresztowaniu byłego radnego. Podczas procesu będzie odpowiadał z wolnej stopy.