Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Gazeta Wyborcza" - biurowe mikrozoo

0
Podziel się:

Na przeciętnym biurowym blacie bytuje blisko 400 razy więcej bakterii niż w toalecie - pisze "Gazeta Wyborcza". Z raportu opublikowanego ostatnio przez profesora mikrobiologii Charlesa Gerbę z Uniwersytetu w Arizonie wynika, że kontakt z miejscem pracy może skutkować przeziębieniem, grypą, biegunką, a nawet żółtaczką typu A.

Z badań wynika, że chociaż biurka pań wyglądają porządniej i czyściej niż męskie, pasie się na nich blisko czterokrotnie więcej bakterii niż na blatach ich kolegów z pracy. Zapewne dlatego, że to panie mają w zwyczaju upychać po kątach łakocie i przekąski - pisze "Gazeta Wyborcza".
Prawdziwa impreza na biurkach zaczyna się, gdy wychodzimy z pracy i gasimy światła. Między papierami zaczynają się kręcić srebrzyste, smukłe rybiki cukrowe, na drobinkach martwego naskórka ucztują roztocza. Jeśli zostały jakieś resztki po lunchu, możemy też spodziewać się odwiedzin karaluchów.
Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej", fragmenty owadzich ciał i ich odchody są silnym alergenem i mogą powodować podrażnienia skóry. A ładunki zgromadzone na monitorach powodują, że tysiące mikroskopijnych alergenów wznoszą się w powietrze tuż przed naszą twarzą, gdy tylko rozpoczynamy pracę.
Według ustaleń profesora Gerby najobfitsze we florę bakteryjną są biurka nauczycieli, najbardziej sterylne - stanowiska pracy prawników.
Zdrowotnych dolegliwości łatwo jest uniknąć. Wystarczy - poza utrzymywaniem czystości w granicach zdrowego rozsądku - trzymać się dwóch zaleceń: nie jadać prosto z biurka i nie przechowywać jedzenia w szufladach - radzi "Gazeta Wyborcza".

"Gazeta Wyborcza"/arturu/dabr

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)