Wczoraj, kilkudziesięciu funkcjonariuszy straży granicznej ubranych w specjalne chroniące przed toksynami kombinezony weszło na pokład starego 230-metrowego transatlantyku "Rotterdam". Przez kilka godzin strażnicy mozolnie przeczesywali dziesiątki pomieszczeń. W końcu w okrętowych chłodniach znaleźli to, o czym powiadomił ich informator - 400 metrów sześciennych szkodliwych azbestowych odpadów upchanych w plastikowe worki - pisze "Gazeta Wyborcza".
Niemal 50-letni "Rotterdam" został przyholowany do Gdańska dwa miesiące temu. Holendrzy sprowadzili statek, by przebudować go na hotel, który później na stałe będzie zacumowany przy nabrzeżu w Rotterdamie. W Gdańsku statek stanął przy nabrzeżu portowym, bo remontu nie chciała się podjąć żadna z trójmiejskich stoczni. Problemem był "oficjalny" azbest, który podczas budowy statku wykorzystywano jako materiał izolacyjny.
Więcej na ten temat w "Gazecie Wyborczej".
IAR/Gazeta Wyborcza/mb/pul