Zdaniem "Gazety Wyborczej" najgorszej sytuacja wygląda z listami, ponieważ pracownicy Poczty Polskiej przed świętami skupili się na sortowaniu paczek. Co wcale nie znaczy, że z paczkami jest jak trzeba - dodaje "Gazeta Wyborcza". Do sortowni w Pruszczu Gdańskim przyjeżdżało w przedświątecznych tygodniach 10 tysięcy paczek dziennie. Rozdzielano je ręcznie, ponieważ zakład dopiero za kilka miesięcy zostanie wyposażony w maszyny.
Jednak według Urzędu Komunikacji Elektronicznej gwiazdkowy korek to nie wyjątek, a Poczta ma "utrzymujące się problemy w terminowym opracowywaniu, przemieszczaniu i doręczaniu przesyłek". Według najnowszego badania urzędu tylko niecałe 60 procent paczek priorytetowych trafia do odbiorców na czas.
Sytuację może poprawić fakt, że zgodnie z niedawną decyzją Unii - Poczcie Polskiej wyrośnie oficjalna konkurencja. Ale dopiero za pięć lat. Wtedy monopolista straci wyłączność na przesyłanie najpopularniejszych listów - ważących do 50 gramów.
Więcej o problemach Poczty Polskiej - w "Gazecie Wyborczej".
"Gazeta Wyborcza"/lm/dabr