Generał powołał się na prowadzone przez NATO symulacje i prognozy sytuacji w Afganistanie. Rokowania dla misji Sojuszu są złe. Według Ojrzanowskiego, który dowodził brygadą w pierwszej zmianie polskiego kontyngentu w Iraku, celem talibów jest osłabienie woli politycznej państw NATO, które wysyłają swych żołnierzy do Afganistanu. Gdy Sojusz przejął kontrolę nad działaniami w tym kraju, nasiliły się ataki na jego żołnierzy. Stąd wniosek, że gdy przybędzie do Afganistanu polski kontyngent, to też będzie atakowani.
NATO przygotowuje nasz kontyngent do roli odwodu dla operacji sił koalicyjnych. Znaczy to, że Polacy nie będą samodzielnie toczyć bitew z partyzantami, ale mogą w nich uczestniczyć jako wsparcie. Wynika stąd, że trzeba się liczyć ze stratami. Generał Ojarzanowski podkreślił, że praca polskiego rządu powinna się skupić na wyjaśnieniu społeczeństwu, po co jedziemy do Afganistanu. Zapobiegnie to ewentualnym żądaniom wycofania naszego kontyngentu.
"Gazeta Wyborcza" 04 11/Siekaj/gaj