Państwa Grupy Wyszehradzkiej są powiedzielone w sprawie bojkotu szczytu państw Europy Środkowej w Jałcie. Do tego ukraińskiego kurortu wybierają się prezydenci Polski i Słowacji. Z wyjazdu zrezygnowali prezydenci Czech i Węgier. Sprawa Ukrainy była jednym z tematów zakończonego w Szczyrbskim Jeziorze na Słowacji spotkania Grupy Wyszehradzkiej.
Bronisław Komorowski mówił na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu, że w Jałcie zamierza zaapelować do ukraińskich władz o zmiany w systemie prawnym. Chodzi o odpowiedzialność karną za decyzje polityczne, czego ofiarą stała się była premier Julia Tymoszenko.
Prezydent przypomniał, że do takich spraw w Polsce mamy Trybunał Stanu. W ocenie Bronisława Komorowskiego w interesie Ukrainy jest, aby zlikwidowała tego typu anachroniczne rozwiązania.
Do Jałty wybiera się prezydent Słowacji Ivan Gaszparovicz. Jak mówił, Ukraina ma nadal szanse pójść do przodu w procesie integracji europejskiej. Nie możemy się zamykać na dialog z Kijowem mimo, iż nie zawsze jest on przyjemny - powiedział słowacki prezydent. Dodał, że te rozmowy są potrzebne oraz, że mogą one być pożyteczne zarówno dla Unii Europejskiej, jak i dla Kijowa.
Prezydent Czech Vaclav Klaus do Jałty się nie wybiera. Wyjaśnił, że decyzję tę podjął już dawno. Przypomniał też, że w sierpniu 2009 roku napisał list do pracydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, w którym podkreślił, że nie zgadza się z praktyką zamykania w więzieniu polityków za sprawy czysto polityczne. Dodał, że respektuje stanowisko pozostałych prezydentów. Powiedział też, że Czechy nie są sąsiadem Ukrainy, w związku z tym mają trochę inne interesy, jeśli chodzi o wzajemne stosunki.
Podczas spotkania Grupy Wyszehradzkiej omawiano też sprawy związane z majowym szczytem NATO w Chicago w Stanach Zjednoczonych. Polska, Czechy i Słowacja zgadzają się we wszystkich kwestiach, między innymi w sprawie zakończenia misji wojskowej w Afganistanie w 2014 roku. Są zwolennikami pełnej realizacji strategii, przyjętej przez NATO w Lizbonie
IAR
