Faworytami głosowania byli obecny prezydent Mahmud Ahmadineżad oraz były premier Mir Husejn Mousawi. Urzędującego prezydenta poparli mieszkańcy wsi i klasy niższe, których Ahmadineżad przekonał do siebie populistycznymi decyzjami finansowymi oraz twardym stanowiskiem wobec państw Zachodu. Z kolei Mousawi zgromadził poparcie inteligencji i młodzieży, które chcą końca izolacji Iranu na świecie i nowego dialogu w sprawie programu nuklearnego.
Jednak Piotr Krawczyk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych ocenia, że w najbliższej przyszłości nie będzie dużych zmian w polityce zagranicznej Iranu. "Nie będzie zwrotu o 180 stopni, choć wygrana Mousawiego daje szansę na odwilż w relacjach z Zachodem" - powiedział analityk.
Również ambasador Iranu w Polsce Hadi Faradżwand mówi w rozmowie z Polskim Radiem, że nie można spodziewać się zasadniczego zwrotu. "Każdy rząd, który zostanie wyłoniony w wyborach, będzie wprowadzał jakieś zmiany, bo to jest naturalne. Tak dzieje się na całym świecie i Iran nie jest wyjątkiem. Ale jeśli chodzi o zakres, na pewno nie zmieni się nasza linia polityczna" - dodaje ambasador.
Według pierwszych szacunków, frekwencja w wyborach powinna przekroczyć co najmniej 70 procent.