W marcu Sąd Rejonowy uniewinnił byłego komendanta głównego policji od zarzutów niedopełnienia obowiązku służbowego i składania fałszywych zeznań w śledztwie, dotyczącym tak zwanej afery starachowickiej. Sąd uznał , że nie informując prokuratury o przecieku i składając fałszywe zeznania korzystał on ze swojego prawa do obrony. Uznał jednocześnie, że Kowalczyk był pierwszym źródłem przecieku starachowickiego i powinien być za to sądzony.
Z wyrokiem uniewinniającym nie zgodziła się rzeszowska prokuratura i wniosła o apelację.
Sędzia Krzysztof Sejtyna, który odczytał dziś postanowienie sądu drugiej instancji tłumaczył, że generał Kowalczyk został pouczony o konsekwencjach składania fałszywych zeznań. Przywołując opinię innych prawników sędzia powiedział, że generał Antoni Kowalczyk powinien wstrzymać się od składania zeznań przeciwko samemu sobie. Milczenie miałoby być lepsze niż kłamanie w swojej obronie.
Sąd Okręgowy w Kielcach nie jest jednak pewien, czy skazanie w tej sytuacji generała Antoniego Kowalczyka, jako źródło przecieku starachowickiego nie naruszyłoby jednak jego praw obywatelskich. Dlatego też zanim ogłosi wyrok zwróci się do Sądu Najwyższego z prośbą o wykładnię tej sprawy.