Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kilkadziesiąt osób - przede wszystkim matek - protestowało przed Sejmem

0
Podziel się:

Kobiety nie zgadzają się na zapłacenie Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych zaległych składek. Niektóre z protestujących muszą zwrócić ZUS nawet kilkanaście tysięcy złotych.

Protestujące matki tłumaczyły, skąd wzięły się zaległości. Jak powiedziała IAR jedna z poszkodowanych Tatiana Gerd, jeszcze kilka lat temu ZUS uznał, że kobiety na etatach, które urodziły i były na urlopach wychowawczych, a jednocześnie prowadziły działalność gospodarczą, nie muszą już od tej formy zatrudnienia odprowadzać składek. Dwa lata temu okazało się, że jednak trzeba było te składki płacić. Tak orzekł Sąd Najwyższy. Tatiana Gerd zaznaczyła, że w jej przypadku jest to 10 tysięcy złotych, ale są kobiety, które maja zaległości - według ZUS - w wysokości 20, a nawet 30 tysięcy złotych.

Protestujący przekazali parlamentarzystom list otwarty w tej sprawie. Rozmawiali między innymi z posłami SLD i PiS. Kopię listu dostał również marszałek Sejmu.

Krzysztof Wójtowicz reprezentujący inicjatywę obywatelską "Zlikwiduj ZUS" - przyszedł poprzeć protest. Zdaniem Wójtowicza w każdej chwili wszyscy obywatele mogą paść ofiarą ZUS-u, ponieważ nagle okaże się, że ktoś źle zinterpretował przepisy. Wójtowicz jest zdania, że w sprawie poszkodowanych kobiet powinien jak najszybciej interweniować rząd.

W ubiegłym tygodniu sejmowa komisja rodziny uchwaliła rezolucję w tej sprawie. Dostał ją między innymi premier. Posłowie z komisji proponują ustawę abolicyjną dla dotkniętych tym problemem osób. W całej Polsce jest to prawie 50 tysięcy ludzi. ZUS w sumie naliczył im ponad 370 milionów złotych zaległych składek i odsetek karnych.

Premier Donald Tusk zapowiedział, że w ciągu najbliższych kilkunastu dni rząd przygotuje ustawę abolicyjną.

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)