Dowódca południowokoreańskiej marynarki wojennej podczas uroczystości żałobnych stwierdził, że Korea Południowa weźmie "tysiąckrotny odwet" za śmierć swoich żołnierzy. Coraz bardziej radykalne nastroje manifestowane są w południowokoreańskim społeczeństwie. "Kim Dzon Il i jego syn Kim Dzong Un - odpowiedzialni za ten atak, nie mogą uniknąć kary" - mówi jeden z południowokoreańskich żołnierzy.
W centrum Seulu odbyła się demonstracja południowokoreańskich weteranów, którzy domagają się od władz bardziej zdecydowanej odpowiedzi na ataki ze strony Korei Północnej. We wtorkowym ostrzale wyspy Yeonpyeong zginęły 4 osoby - dwóch żołnierzy i dwóch cywilów.
Północ oskarżyła Seul, że wykorzystuje śmierć swoich obywateli "w celach propagandowych". Oficjalnie obydwa państwa koreańskie wciąż pozostają w stanie wojny. Po ostrzale Yeonpyeong prezydent Korei Południowej Lee Myung-bak ostrzegł, że kolejne ataki sił północnokoreańskich spotkają się z "ogromnym odwetem" ze strony Seulu.