Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Libia - sytuacja

0
Podziel się:

W atakach zachodnich sił na Libię zginęły co najmniej 64 osoby - informują libijskie źródła medyczne. Część rannych zmarła wskutek odniesionych obrażeń. Według amerykanskich źrodeł wojskowych, w wyniku ataków rakietowych zniszczoono 20 z wytypowanych 22 celów.

Na drodze między Ażdabiją a Bengazi we wschodniej Libii widać wraki kilkudziesięciu pojazdów wojskowych - twierdzi agencja Reutera. To skutki ataków zachodnich samolotów na siły Muammara Kadafiego. Libijscy powstańcy, którzy kilkanaście dni temu zostali wyparci z Ażdabiji, wracają do tego miasta.
Korespondent agencji Reutera naliczył na strategicznej drodze spalone wraki 14 czołgów, 20 transporterów opancerzonych i wielu innych pojazdów. Zauważył też ciała 14 zabitych. Wzdłuż drogi widać leje po wybuchach i ślady pożarów. Libijscy powstańcy twierdzą, że to skutki ataku francuskich samolotów, który otworzył im drogę do Ażdabiji. Zapowiadają, że ruszą teraz naprzód.

Czołgi Kadafiego wdarły się do miasta Mizurata. Informuje o tym telewizja Al Dżazira, powołując się na mieszkańców miasta.
Według telewizji, miasto jest pod silnym ostrzałem. Rzecznik powstańców z Mizuraty powiedział, że ciągle trwają tam walki, w których zginęło i zostało rannych wiele osób. Jeden z mieszkańców twierdzi, że czołgi Kadafiego jeżdżą po ulicach, a snajperzy strzelają z dachów do ludzi. Okręty Kadafiego blokują port, uniemożliwiając dotarcie do miasta statków z pomocą. Mizurata to najdalej na zachód wysunięte miasto Libii, zajmowane przez powstańców.

Francuski lotniskowiec o napędzie atomowym "Charles de Gaulle" opuścił Francję i wypłynął w kierunku Libii. W porcie w Tulonie żegnały go między innymi rodziny marynarzy.
Lotniskowiec "Charles de Gaulle" będzie potrzebował około 24 godzin, by dotrzeć do wybrzeży Libii. W chwili wychodzenia z portu na jego pokładzie nie było samolotów. Dolecą one do niego później, a następnie "Charles de Gaulle" będzie służył francuskiemu lotnictwu jako baza do lotów bojowych przeciwko siłom pułkownika Kadafiego.

W związku z interwencją koalicji państw zachodnich w Libii, w Brukseli spotkali się ambasadorowie państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego. To już ich trzecia narada w ostatnich dniach. Dyplomaci w kwaterze głównej powiedzieli Polskiemu Radiu, że na tym spotkaniu może zapaść decyzja, czy NATO jako całość zaangażuje się w operację.
Od rozpoczęcia interwencji zbrojnej mijają 24 godziny, a do tej pory wciąż nie jest jasne stanowisko Sojuszu i nie wiadomo, czy NATO będzie koordynowało akcję w kolejnych etapach. Na spotkaniu w Brukseli ambasadorowie powinni zatwierdzić plany ewentualnościowe przygotowane przez dowódców NATO-wskich, dotyczące operacji wojskowej. Chodzi o ustalenie, który kraj i w jakiej formie weźmie udział w działaniach zbrojnych. Wprawdzie operację zapoczątkowała koalicja, w skład której wchodzą Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Niemcy, Kanada i Włochy, ale do tej grupy mają dołączyć kolejne kraje. Część już wstępnie zgłosiła swój udział - między innymi Belgia, Hiszpania, Dania, a także Norwegia. W operacji na pewno nie wezmą udział Niemcy i Turcja, które są jej przeciwne. Pozostałe państwa, jak na przykład Polska, zaoferowały chęć niesienia pomocy humanitarnej.

Rosyjski MSZ wezwał państwa koalicji do zaprzestania nieselektywnego stosowania siły w Libii oraz działania ścisle według mandatu ONZ. Rzecznik MSZ Aleksandr Lukaszewicz w wydanym oświadczeniu napisał, że w czasie ataków powietrznych na Libię ucierpiały również obiekty i osoby cywilne w Trypolisie i kilku innych miastach. Zwrócił też uwagę, że podczas nalotów sił koalicji międzynarodowej zginęło 48 cywilów, a ponad 150 zostało rannych.
Rosyjski MSZ poinformował również, że Moskwa postanowiła zredukować stan osobowy swojej ambasady w Libii. Część personelu zostanie wywieziona do kraju przez sąsiednią Tunezję. Dotychczas nikt z Rosjan przebywających w Libii nie ucierpiał wskutek nalotów sił koalicji międzynarodowej.
Tymczasem w Moskwie przed ambasadami Francji i Stanów Zjednoczonych odbyły się niewielkie pikiety przeciwników interwencji międzyanrodowej w Libii.

Chińskie władze wyraziły "ubolewanie" z powodu rozpoczęcia przez międzynarodową koalicję operacji militarnej na terytorium Libii. Chiny mają "poważne zastrzeżenia" wobec rezolucji ONZ, na mocy której podjęto decyzje o zamknięciu przestrzeni powietrznej nad Libią .
W oświadczeniu opublikowanym na stronach internetowych chińskiego MSZ, rzeczniczka resortu Jiang Yu podkreśliła, iż Chiny "konsekwentnie sprzeciwiają się użyciu siły w stosunkach międzynarodowych" i wyraziła "ubolewanie" z powodu sobotnich ataków na terytorium Libii. Chiny mają nadzieję, że sytuacja w Libii w krótkim czasie ustabilizuje się , co pomoże w uniknięciu eskalacji konfliktu militarnego.
Chiny to jedno z pięciu państw, które nie poparły rezolucji ONZ zezwalającej na użycie "wszelkich koniecznych środków" w celu ochrony ludności cywilnej w Libii.

W stolicy Libii Trypolisie uzbrojeni ludzie zatrzymali 11-osobową załogę włoskiego holownika. Informuje o tym włoska agencja prasowa ANSA.
Włoskie lotnictwo jest gotowe do udziału w międzynarodowej operacji wojskowej przeciwko Libii. Jak poinformował minister obrony Ignazio La Russa, osiem włoskich myśliwców czeka na rozkaz dowództwa sił sprzymierzonych, aby wziąć udział w akcji. "Chcemy na równi z innymi państwami uczestniczyć w libijskiej operacji" - oświadczył w telewizji RAI minister La Russa.

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)