Wniosek o wszczęcie postępowania lustracyjnego złożył zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Jerzy Rodzik. Uważa on, że Gilowska zataiła w swoim oświadczeniu lustracyjnym, iż w latach 80 była tajnym, świadomym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Jeszcze w piątek została zdymisjonowana ze stanowisk pełnionych w rządzie.
Nie wiadomo jakie dowody przeciw Gilowskiej przekazał sądowi zastępca rzecznika. Media informowały, że w teczce Gilowskiej nie ma żadnych dokumentów podpisanych przez nią, w tym zgody na współpracę. Są natomiast notatki lubelskiego funkcjonariusza SB, który miał być jej oficerem prowadzącym i zarejstrował ją pod pseudonimem "Beata". Oficer prywatnie jest mężem bliskiej koleżanki Zyty Gilowskiej. Miały też pojawić się zeznania nowych świadków w sprawie.
Sama Gilowska oświadczyła, że nie współpracowała ze Służbą Bezpieczeństwa i nie donosiła świadomie na środowisko naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, gdzie wówczas wykładała.
Na dzisiejszej rozprawieRodzik wniósł jednak o odrzucenie wniosku o lustrację Gilowskiej, ponieważ wskazał, że nie pełni ona już funkcji publicznej i nie obejmuje jej ustawa lustracyjna.
Sąd uznał także, że nie ma przesłanek do wszczęcia postępowania z urzędu.
