Niemiecki sąd polecił odtajnić personalia jednego z agentów Stasi na wystawie poświęconej działalności enerdowskich służb bezpieczeństwa. Oczekiwany z dużym zainteresowaniem wyrok nie będzie jednak mógł stanowić precedensu w innych tego typu sprawach.
Sąd w Zwickau rozpatrywał skargę organizatorów wystawy w saksońskim mieście Reichenbach. Część ekspozycji stanowiły dokumenty Stasi z widniejącym pseudonimem współpracownika - "Schubert" - oraz jego imieniem i nazwiskiem.
"Schubert" zaskarżył wystawę powołując się na konstytucyjny zapis gwarantujący ochronę prywatności. Sąd pierwszej instancji uznał tę argumentację i polecił usunięcie lub zamazanie nazwiska na fotokopiach dokumentów. W proteście organizatorzy na pewien czas zamknęli wystawę.
Dziś sąd w Zwickau zmienił decyzję, ale jedynie ze względów formalnych. Były agent skierował bowiem pozwy przeciwko miastu Reichenbach i sponsorom wystawy, nie zaś jej organizatorom. Sprawa o naruszenie prawa do prywatności będzie musiała zostać rozpatrzona w odrębnym procesie. Po dzisiejszym wyroku materiały dokumentujące działalność "Schuberta" mają wrócić na wystawę.
Przed miesiącem szefowa Urzędu ds. Akt Stasi Marianne Birthler ostrzegała,że byli współpracownicy enerdowskiej bezpieki coraz częściej starają się uzyskać sądowe zakazy publikacji swoich nazwisk w kontekście, który wskazywałby na ich rolę w strukturach dyktatury. Jako przykład podała właśnie sprawę wystawy z Reichenbach.