Mężczyzna został 7 lat temu oskarżony przez prokuraturę o gwałt i pobicie 10-letniej dziewczynki. Jednak wszystkie dowody w tej sprawie okazały się chybione. Pół roku temu Sąd Apelacyjny ostatecznie utrzymał w mocy wyrok uniewinniający.
Poszkodowany chciał ponad miliona złotych. Jednak sąd - biorąc pod uwagę wyroki Sądu Najwyższego oraz orzecznictwo w podobnych sprawach - przyznał mu 10-krotnie mniej. Jak tłumaczył sędzia Jakub Zieliński "wnioskodawca ma rację, że nie ma pieniędzy, za które zgodziłby się pójść do aresztu. Sąd musiał jednak przyznać zadośćuczynienie nie na podstawie jego osobistych odczuć, lecz na podstawie przepisów prawa cywilnego".
Oprócz tego mężczyzna dostał 9 tysięcy złotych odszkodowania za utracony zarobek, w czasie kiedy był w areszcie.
Witosław Gołembiewski nie czuje się usatysfakcjonowany. Jego zdaniem, odszkodowanie jest zbyt niskie. Mężczyzna zapowiedział, że decyzję o ewentualnym odwołaniu się od tego wyroku podejmie po konsultacji z mecenasem.
Gołembski do dziś leczy się psychiatrycznie. Bardzo przeżywał proces. Prokuraturze, jak dotąd, nie udało się ustalić prawdziwego sprawcy gwałtu na 10-latce.
