"Tu teraz jest jej dom" - powiedziała Maria Kaczyńska, po wizycie w szpitalu, gdzie leży kobieta.
Pierwsza Dama przyznała, że dla niej była to trudna wizyta. Podkreśliła, że tylko kobieta zrozumie kobietę w obliczu takiej tragedii. Jak tłumaczyła prezydentowa, spotkała sie z nią z czystego ludzkiego odruchu współczucia. Jednocześnie zapewniła, że jeżeli kobieta złoży podanie z prośbą o przyznanie statusu uchodźcy, polskie władze uczynią wszystko, by taki dokument otrzymała, a ona sama i jej mąż otoczą jej rodzinę należytą opieką.
Pani prezydentowa powiedziała też, że życzeniem Czeczenki jest by jej, by jej córki, zmarłe w trakcie wędrówki zostały pochowane w rodzinnym kraju. Dodatkowo bardzo chce się spotkać ze swoim mężem, który najprawdopodobniej zgłosił się do ukraińskiej służby granicznej.
W piątek, funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej znaleźli 36-letnią Czeczenkę z dwuletnim dzieckiem na ręku, która próbowała przedostać się do Polski. Kobieta powiedziała strażnikom, że w górach znajdują się jej martwe dzieci. Z dokumentów, które miała przy sobie wynikało, że są to dziewczynki w wieku 6, 10 i 13 lat. Sprawę bada policja pod nadzorem Prokuratury rejonowej w Lesku. Ze wstępnych ustaleń wynika, że dzieci zmarły z przemęczenia i przemarznięcia. Wersję tę ma potwierdzić sekcja zwłok.
