"Wśród spraw, które przez ostatnie pół roku zajmowały polską opinię publiczną, polskich polityków i media, nie ma ani jednej poważnej merytorycznej kwestii" - pisze Żakowski. Jest to, jego zdaniem, przejaw tabloidyzacji, czyli modelowania rzeczywistości na obraz i potrzeby najpopularniejszych mediów. Proces ten trwa od około 40 lat we wszystkich nowoczesnych społeczeństwach, ale, jak pisze autor, w żadnym poważnym kraju nie zaszedł tak daleko, jak w Polsce. Od innych krajów Zachodu różni nas tempo i skala tabolidyzacji, a zwłaszcza to, że nikt nie stawia jej poważnego oporu. Zdaniem autora, dzięki tabloidyzacji mediów najpoważniejsi polscy politycy nauczyli się bezbłędnie surfować po powierzchni politycznych zdarzeń, bo zawsze zamiast o problemach łatwiej jest mówić o ludziach, a zwłaszcza o winnych bądź uważanych za winnych. W tej sytuacji, ponieważ tematem publicznej debaty przestały być problemy, przed jakimi stajemy, a stały się nim zdarzenia i osoby, które można obwinić, nawet z najpoważniejszych afer
nic dobrego już w Polsce nie wynika na przyszłość - pisze publicysta "Polityki".
"Polityka" 16 12/Siekaj / gaj
