Jak czytamy w artykule - jeśli PiS nie wygra na Podlasiu w niedzielę to oznacza to, że nie ma w Polsce województwa, gdzie mogłoby wygrać. Ale jeśli zwycięży to otrzyma potwierdzenie, że polityka braci Kaczyńskich ma wciąż poparcie wśród najwierniejszego elektoratu.
Podlaskie do tej pory uważane było za bastion PiS-u, a także najwierniejsze zaplecze polityczne tej partii - czytamy w artykule. Po przegraniu wyborów na prezydenta Białegostoku PiS chciał szybko pokazać, że to nieistotny wypadek przy pracy. Jednak jak się okazało w 30 osobowym sejmiku radni PiS i Samoobrony mieli jedynie 15 głosów. Poszukiwania jednego radnego, dzięki któremu partie te mogłyby sprawować rządy, skończyły się kompromitacją i po 3 miesięcznym impasie sejmik został rozwiązany, a władzę w województwie przejął komisarz wyznaczony przez premiera - przypomina tygodnik.
Dlatego wynik wyborczego starcia 20 maja może mieć duże znaczenie psychologiczne, zwłaszcze, że wybory samorządowe sprzed paru miesięcy nie przyniosły w skali kraju zdecydowanego zwycięzcy - pisze "Polityka". Z jednej strony będzie to więc bój PiS o Polskę solidarną, a z drugiej - dążenia Platformy do Polski liberalnej - czytamy w tygodniku. W związku z tym ważne stało się też organizowane przez PiS referendum w sprawie budowy obwodnicy w Dolinie Rospudy, które PO uznało za narzędzie polityczne, które ma służyć napędzeniu wyborców tej formacji.
Do walki partie rzuciły największe siły - zauważa "Polityka". PiS postawił na Jarosława Kaczyńskiego, do którego dołączy marszałek Ludwik Dorn oraz Andrzej Lepper. Platforma wysłała Jana Rokitę, którego niedługo wesprze też Donald Tusk. Natomiast lewica zaznaczyła swoją obecność dzięki wsparciu ze strony Aleksandra Kwaśniewskiego oraz Marka Borowskiego - wylicza tygodnik. Na tydzień przed wyborami przeniesie się tu więc całe życie polityczne - podsumowuje "Polityka".
"Polityka"/mn/magos
