Uniwersytet miałby swoją siedzibę w Warszawie, a każda z pięciu istniejących uczelni, na przykład Szkoła Orląt w Dęblinie czy Akademia Marynarki Wojennej w Gdyni, byłaby filią Uniwersytetu. Jak mówi odpowiedzialny w ministerstwie za szkolnictwo wojskowe generał Andrzej Ameljańczyk, nie ma mowy o sprzedaży atrakcyjnych gruntów.
Ameljańczyk zapewnia też, że ani piloci, ani marynarze nie będą uczyć się fachu wyłącznie w stolicy. "Specyfika kształcenia marynarzy wymaga infrastruktury morskiej. Dlatego Akademia Marynarki Wojennej byłaby filią Uniwersytetu, ale w tym samym miejscu. Tylko część zajęć ogólnych byłaby realizowana w Warszawie. Generalnie, zostają tam, gdzie są" - wyjaśnia generał w rozmowie z IAR.
Według Ameljańczyka połączenie uczelni w jedną pozwoliłoby zaoszczędzić pieniądze. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że taki krok pociągnąłby za sobą również zwolnienia.
Ministerstwo nie poinformowało jeszcze uczelni o swoich planach. Rzecznik Szkoły Orląt w Dęblinie kapitan Andrzej Białek przyznał, że zna jedynie ogólny pomysł MON. "Do szkoły wpłynęła informacja o planach utworzenia Uniwersytetu Obrony Narodowej. Czekamy na decyzje wyższych przełożonych" - wyjaśnił kapitan Białek.
Teraz we wszystkich uczelniach wojskowych studiuje ponad tysiąc osób. Szkoły będą mogły połączyć się najwcześniej od października, czyli od nowego roku akademickiego.