Na pytanie czy cieszy go wzrost znaczenia historyków, którzy dzisiaj właściwie rozdają legitymacje wielkości i moralności profesor odpowiada, że taki wzrost jest bardzo niebezpieczny. Profesor obawia się kompromitacji zawodu i nauki historycznej. Jego zdaniem jeśli teraz historycy zaczną mylić odkrywanie prawdy historycznej z wydawaniem sądów moralnych, to wkrótce zostaną oskarżeni o porzucenie zasad nauki i podjęcie politycznej funkcji propagandystów.
Profesor zarzuca historykom mitologizację Służby Bezpieczeństwa. Podkreśla, że w PRL centrum kraju było w Komitecie Centralnym PZPR , a nie na Rakowieckiej. Jego zdaniem teza , że SB była jakimś molochem, który opanował całe życie kraju i je kontrolował jest fałszywa. Podkreśla , że SB była bardzo ważnym, ale tylko jednym czynnikiem tego systemu. Podstawowe decyzje jednak nie zapadały w SB - mówi w wywiadzie w "Przekroju" Jerzy Holzer.
Odnosząc się do publikacji prasowych na temat pertraktacji Jacka Kuronia z SB profesor podkreśla , że nie przypisywałby wszystkiego, co piszą dziennikarze historykom Instytutu Pamięci Narodowej. Przypuszcza jednak, że ktoś z IPN pomagał dziennikarzom. Jerzy Holzer przyznaje, iż niektórzy młodsi historycy uważają , że trzeba na nowo napisać historię. Jest przekonany , że w rozmaitych sprawach będą wprowadzane korekty, bo jest to nieuchronne. Zastrzega jednak , że nie należy do historyków, którzy uważają , że materiały SB są głównym źródłem historycznym. "Jeśli ktoś będzie chciał przeprowadzać zmiany czy korekty historii przede wszystkim na podstawie materiałów Służby Bezpieczeństwa , to popełni przy tym mnóstwo błędów". - ostrzega w wywiadzie dla "Przekroju" Jerzy Holzer.
"Przekrój"/łut/magos
