Zdaniem ekspertów zapowiadana przez rząd reforma admninistracji publicznej jest fikcją.
Rząd zapowiedział, że zwolni w przyszłym roku dziesięć procent z czterystu tysięcy urzędników administracji publicznej. Już dziś jednak wiadomo, że będzie to trudne. Z obowiązku redukcji zwolnione będą instytucje, które same układają swoje budżety, a także kierownicy, dyrektorzy, audytorzy i główni księgowi.
Andrzej Sadowski z Centrum imienia Adama Smitha podkreśla, że nie będzie to żadna reforma tylko klasyczna reorganizacja w stylu PRL-u, gdzie lączono urzędy ale liczba urzędników była stała.
Zaznaczył, że bez wyeliminowania ustaw, które nadają specjalne kompetencje urzędnikom, uczciwej reformy przeprowadzić się nie da.
Z kolei ekonomista Adam Ambrozik uważa, że w Polsce brakuje oceny efektywności pracy urzędników. Zwrócił uwagę, że w administracji państwowej są działy, które są mocno przeciążone pracą i przez to niewydolne. Sa również takie, które nie mają żadnych zadań i tutaj należałoby szukać oszczędności.