Afgańczycy coraz bardziej liczą, że głosowanie przyniesie nowe otwarcie polityczne. Dramatycznie pogarszająca się sytuacja w kraju sprawia, że ludzie są mocno rozczarowani obecnym prezydentem Hamidem Karzajem, ale także działaniami wojsk amerykańskich i NATO oraz postępowaniem talibów.
Jeden z najbardziej znanych afgańskich dziennikarzy Faheem Dashty podkreśla, że zmiany polityczne są bardzo potrzebne, bo frustracja Afgańczyków jest ogromna. "Na początku społeczność międzynarodowa wiele nam obiecała - że odbuduje kraj, że utrzyma w nim bezpieczeństwo. Ale gdy ludzie widzą, że nic dobrego nie zaszło, a przynajmniej nie na taką skalę, jak obiecywano, są sfrustrowani. Czekają na jakąś zmianę" - dodaje dziennikarz.
W siedem lat po obaleniu talibów afgański rząd kontroluje jedynie Kabul oraz okoliczne tereny. Ocenia się, że talibowie władają ponad połową kraju.
Z rebelią nie potrafi skutecznie poradzić sobie ponad 70 tysięcy zagranicznych żołnierzy. Wkrótce Stany Zjednoczone i kilka innych państw zachodnich mają przysłać do Afganistanu dodatkowe oddziały wojska.