W centrum Śródmieścia udało się żołnierzom Armii Krajowej stworzyć wytwórnię broni i elektrownię, która w czasie powstania dostarczała prąd do szpitali. Zakład działał w konspiracji i nie został wykryty przez Niemców.
Prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz podkreśliła, że przy ul. Hożej 51 stworzono największą rusznikarnię w walczącej stolicy. Prezydent Warszawy przypomniała, że wytwórnia nie tylko naprawiała broń, ale także produkowała materiały wybuchowe, dodatkowo udało się uruchomić elektrownię, która zasilała w prąd okoliczne szpitale polowe, radiostacje, punkty dowodzenia i rusznikarnie. Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski przypomniał, że takie miejsca jak Jajczarnia będą przekazywały następnym pokoleniom, że Polacy potrafią sobie poradzić w najtrudniejszych sytuacjach.
Tadeusz Baczyński jeden z trzech żyjących powstańców, którzy pracowali w wytwórni broni wspomina, że jeszcze przed wybuchem powstania udało się zgromadzić na terenie zakładu znaczne ilości saletry potasu, co pozwoliło na produkowanie materiałów wybuchowych.
Jak mówi Baczyński, tu powstawały granatniki wytworzone z rur wodociągowych, które miotały pociski na odległość kilkuset metrów. W czasie powstania wyprodukowano około 18 tysięcy sztuk takich granatników. W ciągu doby powstawało 300 sztuk.
W ocenie wiceprezesa Związku Powstańców Warszawy Edmunda Baranowskiego zakład zwany Jajczarnią pracował na zapleczu, ale był bardzo ważny dla działań powstańczych.
Znaczenie tego obiektu wzrastało w miarę gdy zaczęły się kłopoty w zaopatrzenie w wodę i prąd. Działalność elektrowni stanowiło ulgę przede wszystkim dla szpitali. Związek Powstańców Warszawy chce, żeby w kamienicy przy ul. Hożej 51 stworzyć izbę pamięci. Miejsce w którym upamiętnieni by zostali powstańcy działający w wytwórni broni.