Tygodnik wspomina, że na przełomie 1989 i 90-go roku afera goniła aferę. Media co chwila ujawniały fakty z dotąd utajonego â?ľżycia wewnętrznego" NRD-owskiej bezpieki. Oficerom Stasi, dotąd pracującym pod przykryciem w instytucjach państwowych, wojsku i w zakładach pracy przywracano nazwiska i twarze - dodaje gazeta. Nazwiska i twarze otrzymywała też rzesza konfidentów. Tygodnik pisze, że niemal codziennie czołówki gazet przynosiły nowe informacje. Nie tylko o etatowych pracownikach i tajnych współpracownikach Stasi, ale także o jej ciemnych interesach: spekulacjach złotem czy handlu bronią.
"Tygodnik Powszechny" pisze, że od tego czasu jedno pozostało niezmienne. Szczególną cechą niemieckiej debaty o komunistycznej przeszłości jest jej zawężenie do dawnej tajnej policji NRD. Tygodnik twierdzi, że skutki takiego zawężenia są z jednej strony mylące. Z drugiej jednak umożliwią ostre, precyzyjne i wyjątkowe w historii spojrzenie na mechanizmy sprawowania władzy przez niemieckich komunistów.
Więcej na temat spuścizny po Stasi można przeczytać w najnowszym numerze "Tygodnika Powszechnego".
TP/ew/gaj