W rzeczywistości głosowanie zaczęło się już wczoraj. Wówczas to członkowie komisji wyborczych odwiedzali domy ludzi starszych oraz chorych, by umożliwić im oddanie głosu. Z możliwości wcześniejszego wzięcia udziału w referendum skorzystali także inni obywatele Birmy. Tym właśnie urzędnicy komisji wyborczych tłumaczą dzisiejsze nikłe zainteresowanie.
W wielu częściach Rangunu i w delcie Irawadi nie było punktów do głosowania, a komisje chodziły z urnami od domu do domu. Władze nie przykładały w ostatnich dniach wielkiej wagi do propagandy. W oficjalnych mediach już wczoraj zaprzestano nadawania programów agitacyjnych.
Eksperci uważają, iż junta jest zadowolona z przebiegu tej części referendum, która odbyła się 10 maja na terenach nie zniszczonych przez cyklon Nargis. Według oficjalnych danych, za przyjęciem nowej, opracowanej przez wojskowych konstytucji i gwarantującej armii utrwalenie jej władzy, opowiedziało się wówczas ponad 92 procent głosujących. Birmańska opozycja kwestionuje prawdziwość tych danych i odrzuca oficjalne wyniki referendum.