Lud Wolności nie będzie największą grupą w Europejskiej Partii Ludowej i
Silvio Berlusconi nie będzie mógł narzucić jej swego kandydata na przewodniczącego Europarlamentu. Berlusconi może nadal argumentować, że od 30 lat nie było Włocha na tym stanowisku, a nawet - jak zrobił to przed wyborami - że Polska, jako nowy członek
wspólnoty, może jeszcze poczekać na tak prestiżowy urząd. Nie będzie mógł jednak nie liczyć się z poparciem, jakie kandydatura Jerzego Buzka ma w Berlinie i kilku jeszcze innych stolicach.
Szef włoskiego rządu zapowiadał wcześniej, że wycofa swego kandydata, jeżeli nie będzie on miał jednomyślnego poparcia.