Układ miał działać tak, jak opisane przez profesora Andrzeja Zybertowicza Antyrozwojowe Grupy Interesów. Ich spójność zapewniało wspólne popełnianie przestępstw przez członków grupy. Osoba opuszczająca kluczowe stanowisko dbała, by jej następca nie stanowił zagrożenia dla układu. Innym zabezpieczeniem była zasada buforowania - ryzykowne przedsięwzięcia brały na siebie osoby pośredniczące, które w razie porażki brały winę na siebie. Stosowano też zasadę kooptacji - przeciwników starano się wciągnąć do układu.
Inną regułą była bezwzględna walka z osobami uznanymi za zdrajców. Jej ofiarą miał paść, zdaniem autorki, były premier Leszek Miller, który w wielu sprawach miał inne zdanie niż Kwaśniewski. Trafiające do prokuratury informacje o sprawach korupcyjnych, w które miał być zamieszany Miller, mogą być efektem prowokacji. Innym "zdrajcą" jest były minister skarbu Wiesław Kaczmarek. "Wprost" dowiedział się, że Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga postawiła mu zarzuty, dotyczące przekształceń własnościowych toru wyścigowego na Służewcu. Niewykluczone, że ujawnienie informacji na ten temat jest zemstą układu.
Dorota Kania pisze, że na razie nie postawiono żadnego poważnego zarzutu domniemanemu patronowi układu, Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Według nieoficjalnych informacji, za kilkanaście dni lubelska prokuratura ma mu postawić zarzut podawania nieprawdziwych informacji o wykształceniu.
"Wprost" 13 05/Siekaj/ab