"Wprost" twierdzi, że Tyszkiewicz - zamordowany w sierpniu 2005 roku warszawski samorządowiec - był łącznikiem między mafią pruszkowską a politykami tzw. układu warszawskiego (głównie z UW, a potem PO oraz SLD). Tygodnik dodaje, że mimo rekomendacji "Solidarności" na jego start z list AWS w warszawskich wyborach samorządowych nie chcieli się zgodzić stołeczni działacze prawicowych partii wchodzących w skład akcji. Przeszkadzała im polityczna przeszłość związanego wcześniej z Unią Wolności Tyszkiewicza oraz to, że nie wypełnił on oświadczenia dotyczącego współpracy z PRL-owską bezpieką.
Według "Wprost" konkubina Tyszkiewicza twierdzi, że Paweł Poncyliusz, będący wówczas członkiem zespołu negocjacyjnego z ramienia Ruchu Stu, w zamian za 50 tysięcy złotych miał pomóc Tyszkiewiczowi znaleźć się na pierwszym miejscu listy kandydatów na radnych gminy Centrum. Dzięki temu Tyszkiewicz zdobył mandat radnego, a później, dzięki poparciu SLD, został nawet przewodniczącym Rady Gminy Centrum. Paweł Poncyljusz w rozmowie z pismem zdecydowanie zaprzecza oskarżeniom.
Jak się dowiedział "Wprost", informacja o zeznaniach obciążających Poncyljusza dotarła już do premiera Jarosława Kaczyńskiego. Ale ze wstępnych analiz prawnych wynika, iż nawet gdyby Katarzyna P. mówiła prawdę, wiceszef resortu gospodarki nie będzie miał kłopotów z wymiarem sprawiedliwości. Odpłatne odstąpienie miejsca na liście wyborczej nie było bowiem w myśl ówczesnego prawa przestępstwem.
iar za "Wprost"/smogo/gaj