Duże zainteresowanie towarzyszy wyborom parlamentarnym na Słowacji. Do godziny 14 głosowało już 40 procent wyborców, ale frekwencja będzie o wiele wyższa, ponieważ wiele osób z powodu ogromnych upałów pozostało w domach i wybiera się do lokali wyborczych dopiero wieczorem.
W Bratysławie przed lokalami ustawiają się długie kolejki wyborców. Ludzie przychodzą całymi grupami i rodzinami. Aby rozładować tłok w niektórych komisjach dostawiono nowe stoliki, zawieszając dodatkowe zasłony dla wyborców.
Były premier Mikulasz Dzurinda wyraził przekonanie, że "socjaliści wyczerpali już swoje możliwości, a Słowacja potrzebuje zmiany." Jan Figel, lider chadecji, skrytykował "politykę koalicji opartą na strachu i nienawiści" - Słowacja ma podobne problemy finansowe i socjalne jak Grecja i Węgry. "Wierzę w mądrość wyborców. Stoimy na skrzyżowaniu i musimy wybrać dobrą drogę" - powiedział lider chadecji.
Pal Csaky, szef Partii Węgierskiej Koalicji (SMK), wyraził przekonanie, że "dziś zostanie zamknięty smutny rozdział słowackiej historii".