Kilka dni temu ze startu w drugiej turze wycofał się lider opozycji Morgan Tsvangirai. Decyzję taką podjął w obawie o swoje życie i w reakcji na represje wobec zwolenników opozycji.
Niezależni dziennikarze jak i opozycyjni działacze alarmują, że w wielu miejscach w Zimbabwe mieszkańcy byli siłą zmuszani do głosowania na Roberta Mugabe. Redaktor naczelny gazety "Zimbabwean Independent" Iden Wetherell dodaje w rozmowie z BBC, że wiele osób nie poszło do głosowania z obawy przed represjami. Według niego niektórych punktach w stolicy nie było żadnego głosującego, a tylko liczne oddziały policji.
Komisja Europejska, ONZ czy Stany Zjednoczone zapowiedziały już, że nie uznają wyników wyborów w Zimbabwe. Wspólnota międzynarodowa będzie też zastanawiać się nad dalszymi sankcjami wobec tego kraju.