Publicysta pisze, że prezydenccy urzędnicy twierdzili początkowo, iż Krzyż przyznano Jaruzelskiemu przez pomyłkę. Oznaczałoby to, że prezydent Lech Kaczyński nie odpowiada za swoje decyzje. Później twierdzono, że któryś z pracowników Kancelarii Prezydenta dokonał sabotażu. To oznaczałoby, że prezydent nie panuje nad Kancelarią. Wreszcie odpowiedzialnością obarczono szefa Urzędu do spraw Kombatantów, który został odwołany ze stanowiska. To z kolei, zdaniem Zalewskiego, oznacza, że prezydentem dyryguje pomniejszy urzędnik państwowy. "W kilka dni Prawo i Sprawiedliwość poważnie nadszarpnęło autorytet głowy państwa, osiągając to, czego nie udało się zrobić - mimo wielkich starań - opozycji i mediom" - konkluduje publicysta "Życia Warszawy" zwracając uwagę, że środowisko będące zaprzysięgłym wrogiem generała Jaruzelskiego pozwoliło mu wykreować się na bohatera pozytywnego.
"Życie Warszawy" 01 04/Siekaj/dyd