Krzysztofowi Sikorze nie spodobało się to, że policja przeszukała mieszkanie Włodzimierza N., przedsiębiorcy z Mińska Mazowieckiego, któremu zarzucono wymuszenie rozbójnicze i groźby karalne. Późnym wieczorem 16 lutego zadzwonił do dyżurnego w komendzie stołecznej informując, że Włodzimierz N. został zatrzymany bezprawnie, a policjanci, którzy przeszukali jego mieszkanie â?ľdziałali w zmowie". Groził, że o â?ľincydencie" poinformuje szefa MSWiA Ludwika Dorna oraz wicemarszałka Sejmu Andrzeja Leppera.
Tuż przed północą poseł osobiście zjawił się w komendzie przy ul. Żytniej, do której doprowadzono jego znajomego. Zażądał natychmiastowej rozmowy z komendantem. Szydził jednocześnie, że szef policji â?ľnie może przyjechać, bo jest pijany". W rozmowie z komendantem oskarżył policjantów o korupcję.
"Życie Warszawy" pisze, że policjanci o zachowaniu parlamentarzysty poinformowali wicepremiera Ludwika Dorna, który napisał list do marszałka Sejmu. Na jego wniosek sprawą ma się zająć sejmowa Komisja Etyki Poselskiej.
MSWiA nie chce udzielać na ten temat informacji. Rzecznik resortu najpierw powiedział gazecie, że to klub parlamentarny PiS, a nie ministerstwo, wypowiada się w tej sprawie. Potem stwierdził, że nie zna szczegółów incydentu, bo pisma na ten temat już w resorcie nie ma. Policja obecnie bagatelizuje awanturę posła przekonując, że to był incydent, który został już wyjaśniony.
Krzysztof Sikora twierdzi, że cała sprawa to prowokacja wymierzona przeciwko niemu. Pytany, któ miałby za tym stać odpowiada, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Więcej na ten temat w "Życiu Warszawy".
ŻW/km/jędras
