Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

15 lat więzienia dla matki, która wyrzuciła na śmietnik noworodka

0
Podziel się:

(dochodzą: inf. o wyroku, wypowiedzi stron, szczegóły)

(dochodzą: inf. o wyroku, wypowiedzi stron, szczegóły)

21.12.Warszawa (PAP) - Sąd Okręgowy Warszawa-Praga skazał w czwartek Annę G. na 15 lat pozbawienia wolności. 27-letnia kobieta w styczniu tego roku wyrzuciła swoje nowo narodzone dziecko na śmietnik. Dziecko przeżyło, bo znalazł je sąsiad wyrzucający śmieci.

"Oskarżona działała w zamiarze bezpośredniego pozbawienia życia własnego dziecka, które pozostawione na mrozie 14,4 stopni, nieodżywione i włożone w dwie torby, które uniemożliwiały oddychanie, nie miało szans przeżycia" - powiedział uzasadniając wyrok sędzia Przemysław Filipkowski.

Prokurator Katarzyna Rynkiewicz-Smela podczas czwartkowej rozprawy nie dopatrzyła się okoliczności łagodzących - z wyjątkiem dotychczasowej niekaralności - dla Anny G. i zażądała kary 15 lat pozbawienia wolności.

Obrońca Anna Leśniewska starała się wykazać, iż Anna G. nie planowała pozbycia się dziecka, o czym miał świadczyć fakt, że po powrocie ze szpitala pokazała je sąsiadce. O dramatycznej zmianie decyzji mogła zadecydować rozmowa telefoniczna Anny G. z ojcem jej dziecka, obywatelem Turcji od kilku lat pracującym w Polsce.

Anna G. na początku rozprawy przyznała się do winy. W sądzie cały czas płakała. Nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego zaniosła dziecko do śmietnika.

Anna G. urodziła zdrowie dziecko 16 stycznia, a ze szpitala została wpisana 19 stycznia po południu. Jak wynika z zeznań świadka Agnieszki Pawłowskiej, która mieszkała razem z Anną G. w wynajmowanym przez kobiety mieszkaniu na Targówku, Anna G. poinformowała ją SMS-em, że dziecko zmarło w szpitalu.

19 stycznia na warszawskim Targówku mężczyzna wyrzucający śmieci usłyszał płacz dziecka. Zaczął odgarniać odpadki i znalazł torbę, a w niej zawinięte w pieluchę dziecko. Dziewczynka przeżyła, trafiła do domu dziecka.

Anna G. po wyrzuceniu dziecka spaliła dokumenty dziewczynki, które otrzymała przy wyjściu ze szpitala.

Biegły psycholog stwierdził, że Anna G. jest sprawna intelektualnie, natomiast występują u niej zaburzenia osobowości. Nie działała także w stresie poporodowym, bo od urodzenia dziecka do jego wyrzucenia na śmietnik upłynęły trzy doby. "Ewentualne dzieciobójczynie w okresie poporodowym lub pod jego wpływem działają w ciągu kilkudziesięciu minut. Działają chaotycznie, nigdy nie zacierają śladów. Tu były przygotowania" - wyjaśnił biegły psychiatra Marek Mokosa.

Wyrok nie jest prawomocny.(PAP)

cha/ pz/ fal/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)