Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

18 grudnia - wyrok w procesie przeciw IPN za "listę Wildsteina"

0
Podziel się:

18 grudnia Sąd Okręgowy w Warszawie ogłosi
wyrok w sprawie, jaką 62-letni pracownik handlu zagranicznego z
PRL wytoczył Instytutowi Pamięci Narodowej za "listę Wildsteina".
Adam Krynicki chce przeprosin i 10 tys. zł zadośćuczynienia za to,
że znalazł się na tej liście, choć - jak zapewnia - nie był agentem.

18 grudnia Sąd Okręgowy w Warszawie ogłosi wyrok w sprawie, jaką 62-letni pracownik handlu zagranicznego z PRL wytoczył Instytutowi Pamięci Narodowej za "listę Wildsteina". Adam Krynicki chce przeprosin i 10 tys. zł zadośćuczynienia za to, że znalazł się na tej liście, choć - jak zapewnia - nie był agentem.

Sprawa Krynickiego jest jednym z kilku procesów cywilnych wytoczonych IPN przez osoby z "listy Wildsteina". Na przełomie 2004 i 2005 r. w internecie znalazła się lista katalogowa z czytelni IPN ze 160 tys. nazwiskami oficerów i tajnych współpracowników służb specjalnych PRL oraz osób wytypowanych do współpracy. Potocznie nazwano ją "listą Wildsteina". Sam Bronisław Wildstein (ówczesny publicysta "Rzeczpospolitej"; dziś prezes TVP) przyznawał, że udostępnił ją dziennikarzom, ale zaprzeczał, by umieścił ją w internecie.

Krynicki, który od lat 60. pracował w przedsiębiorstwie Polimex- Cekop, mówił sądowi, że gdy od córki dowiedział się, że jest na liście, przeżył szok, bo nigdy nie był agentem. Dodał, że w pracy zwracano się do niego per "agent". "Ci, którzy listę sporządzili i upublicznili, wyrządzili mi krzywdę; naruszono tym moją godność" - dodawał. Wyjaśniał, że pozwał IPN, bo nie dochował on obowiązku ochrony listy.

IPN potwierdził, że to właśnie Krynicki jest na liście (były tam tylko imiona i nazwiska, bez bliższych danych) oraz odmówił nadania mu statusu pokrzywdzonego.

W poniedziałek Krynicki ujawnił sądowi, że gdy niedawno zajrzał do swej teczki w IPN, stwierdził, że jest w niej zapis z 1986 r., iż SB "nie zamierza go wykorzystywać jako +kontaktu operacyjnego+" (KO to osoba współpracująca z SB, wobec której - w odróżnieniu od tajnego współpracownika - nie pobierano zobowiązania do współpracy i która nie dostawała określonych zadań do wykonania - PAP).

"Nie dostałem od IPN zaświadczenia, że nie jestem agentem" - mówił Krynicki sądowi. "IPN nie może wydawać takich zaświadczeń" - replikował pełnomocnik IPN. "No właśnie!" - dodał Krynicki.

Zeznając jako świadek dawny kolega Krynickiego z pracy Marek B. powiedział, że gdy dowiedział się, że jest on na liście, nabrał do niego uprzedzeń. "Gdy Krynicki zaprzeczył, że był agentem, poniekąd mu uwierzyłem, ale nieprzyjemny osąd pozostał" - dodał świadek.

Pełnomocnik IPN wniósł o oddalenie pozwu, podkreślając, że IPN miał prawo sporządzić listę katalogową i nie ponosi winy za to, że ktoś wyniósł ją na zewnątrz. Dodał, że to prasa, a nie IPN, określiła listę jako "spis agentów".

Pełnomocnik Krynickiego mówił, że wprawdzie prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie listy, ale nie dlatego, że nie doszło do przestępstwa, ale z powodu niewykrycia, kto z IPN udostępnił listę Wildsteinowi.

Sprawa Krynickiego jest jednym z kilku procesów cywilnych wytoczonych IPN przez osoby z "listy Wildsteina". W jednym z procesów sąd już uznał, że IPN nie może odpowiadać za wyciek.

Wiele osób, których imiona i nazwiska znalazły się na "liście Wildsteina", nie było pewnych, czy to o nie chodzi, dlatego składały wnioski o dostęp do akt IPN. W kwietniu 2005 r. weszła w życie uchwalona specjalnie w tym celu tzw. mała nowelizacja ustawy o IPN. Upoważniła Instytut do wydawania zaświadczeń osobom zainteresowanym, czy to właśnie do nich odnoszą się zapisy z "listy Wildsteina". Większość z osób, które o to wystąpiły, dostały odpowiedź, że to nie ich dane są na liście. (PAP)

sta/ malk/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)