Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

29 lutego wyrok w procesie b. prokuratora apelacyjnego z Katowic

0
Podziel się:

#
dochodzą wnioski stron
#

# dochodzą wnioski stron #

22.02. Katowice (PAP) - 29 lutego Sąd Okręgowy w Katowicach ogłosi wyrok w sprawie b. prokuratora apelacyjnego z Katowic Jerzego Hopa, oskarżonego m.in. o wyłudzenie od firm ponad 1,7 mln zł oraz przekroczenie uprawnień. W środę zakończył się trwający siedem lat proces.

Prokurator wniósł o wymierzenie Hopowi kary 10 lat więzienia i zobowiązania go do naprawienia szkody. Dla współoskarżonego Krzysztofa G. oskarżyciel zażądał dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat, naprawienia szkody do kwoty 50 tys. zł i orzeczenia dozoru kuratora. Dla obu oskarżonych domaga się ponadto grzywien i zasądzenia kosztów postępowania.

Obrońca Hopa wniósł o uniewinnienie swojego klienta. W przypadku, gdyby jednak sąd uznał Hopa za winnego, wniósł o nieobciążanie oskarżonego kosztami badań wykonanych przez biegłych psychiatrów. Adwokat Krzysztofa G. wniósł o wymierzenie mu kary w zawieszeniu, a w przypadku orzeczenia naprawienia szkody, by zamknęła się ona wysokością uzyskanych korzyści, czyli do kwoty 34 tys. zł.

Kilkusetstronicowy akt oskarżenia odczytano w lutym 2005 r. Hop od początku nie przyznawał się do winy. Podczas wielogodzinnych wyjaśnień przed sądem mówił m.in., że traktował prokuraturę apelacyjną jak dzieło swojego życia i "oszukiwanie jej byłoby jak okradanie własnej rodziny".

Do winy przyznał się natomiast współoskarżony Krzysztof G., długoletni przyjaciel Hopa, który w swoich wyjaśnieniach obciążył byłego szefa prokuratury. Hop zarzucał mu kłamstwa. Twierdził, że w sprawę został wmanewrowany właśnie przez G., który bez jego wiedzy przez lata prowadził działalność przestępczą.

Według aktu oskarżenia, w latach 1993-2002 Hop zapraszał szefów firm na spotkania, podczas których przedstawiał im trudną sytuację prokuratury, wskazując na jej potrzeby i braki, np. sprzętu biurowego. Według prokuratury w rzeczywistości sprzętu nie kupowano, a pieniądze trafiały do kieszeni oskarżonego. W ten sposób miało zostać oszukanych 65 firm i osób.

Hop miał tłumaczyć przedsiębiorcom, że kupowany za ich pieniądze sprzęt musi być kompatybilny z już posiadanym, proponował więc, że sam załatwi formalności z firmą, która jest stałym dostawcą prokuratury. W ten sposób, nie budząc podejrzeń, brał pieniądze, darczyńcom dając później faktury wystawiane przez Krzysztofa G.

Krzysztof G. powiedział przed sądem, że on sam nie czerpał pieniędzy z przestępczego procederu. Przyznał jednak, że otrzymał od Hopa 30 tys. zł pożyczki, w kilku ratach. Kiedy już ją dostał, w 1999 roku przestał współpracować z prokuratorem.

Zdaniem oskarżenia, po zakończeniu współpracy z G. Hop sam podrabiał faktury, fałszując podpis i pieczątkę G. Oskarżony stanowczo temu zaprzeczał i podważał opinie grafologiczne. Podczas śledztwa zabezpieczono około 550 faktur. Na 143 z nich podpisał się Krzysztof G. Hop, fałszując podpis i pieczątkę wspólnika, podrobił ich około 390, co potwierdziła opinia biegłych - wskazała prokuratura.

Poza wyłudzeniami i podrabianiem dokumentów Hop odpowiada też m.in. za utrudnianie postępowania poprzez nakłanianie do fałszywych zeznań. W związku ze stawianymi mu zarzutami był aresztowany przez trzy lata. Z wolnej stopy odpowiada od listopada 2005 r.

Sąd zezwolił na publikację wizerunku i nazwiska oskarżonego, uznając, że przemawia za tym ważny interes społeczny.

O tym, że Hop wydaje więcej niż zarabia, mieszka w luksusowej willi i jeździ drogim autem, napisał w kwietniu 2002 r. tygodnik "Newsweek". Ówczesna minister sprawiedliwości Barbara Piwnik przekazała sprawę do zbadania krakowskiej prokuraturze.(PAP)

kon/ ktp/ bno/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)