Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj w niedzielę bez zapowiedzi odwiedził położony na południu kraju region Mardżeh, gdzie trwa ofensywa przeciwko talibom. Na spotkaniu ze starszyzną w stolicy regionu zarzucono go skargami.
Według przedstawicieli sił międzynarodowych jednym z pozamilitarnych celów prowadzonej w Mardżeh kampanii jest przekonanie mieszkańców, by poparli rząd Karzaja i zapewnienie ich, że może on dać im lepsze warunki życia niż talibowie. Karzajowi towarzyszył dowódca wojsk NATO w Afganistanie gen. Stanley McChrystal.
"Dziś jestem tu, aby was posłuchać i usłyszeć o waszych problemach" - powiedział Karzaj około 300 przedstawicielom starszyzny zebranym w meczecie w centrum miasta Mardżeh.
Starszyzna skarżyła się, niekiedy nawet krzycząc, na korupcję wśród urzędników, na to, że szkoły zamieniono na posterunki wojskowe, na rozszabrowane podczas trwającej obecnie ofensywy sklepy oraz, że siły międzynarodowe przetrzymują niewinnych cywili. Domagali się też, aby ich domy przeszukiwane były przez żołnierzy afgańskich, a nie sił międzynarodowych.
Prezydent, któremu zarzuca się, że jego władza nie sięga poza stolicę kraju Kabul, oświadczył, że rząd będzie bardziej otwarty na potrzeby obywateli.
Mardżeh, żyzny region poprzecinany siecią kanałów irygacyjnych w słynącej z produkcji opium prowincji Helmand, jest uważany za jedną z ostatnich kryjówek talibów. W ubiegły miesiącu tysiące amerykańskich, brytyjskich i afgańskich żołnierzy rozpoczęło tam operację przeciwko rebeliantom. Jest ona uważana również za pierwszy sprawdzian skuteczności decyzji prezydenta USA Baracka Obamy o zwiększeniu amerykańskiego kontyngentu w Afganistanie o 30 tys. żołnierzy.
W sobotę, również bez zapowiedzi, siły brytyjskie w Mardżeh wizytował premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown. (PAP)
keb/ bk/
5808293
