Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

B. minister Wiesław Kaczmarek świadkiem w procesie b. prezesów Stoczni Szczecińskiej

0
Podziel się:

Nie było działań rządu, umożliwiających
przejęcie Stoczni Szczecińskiej przez obcy kapitał - zapewnił w
poniedziałek w szczecińskim sądzie były minister resortów
gospodarczych w kilku rządach SLD-owskich Wiesław Kaczmarek.

Nie było działań rządu, umożliwiających przejęcie Stoczni Szczecińskiej przez obcy kapitał - zapewnił w poniedziałek w szczecińskim sądzie były minister resortów gospodarczych w kilku rządach SLD-owskich Wiesław Kaczmarek.

Kaczmarek, który w latach 90. oraz w 2001-2003 był kolejno ministrem przekształceń własnościowych, gospodarki oraz Skarbu Państwa, zeznawał jako świadek w toczącym się przed szczecińskim sądem okręgowym w procesie b. prezesów upadłej Stoczni Szczecińskiej Porta Holding.

B. minister wykluczył, aby w rządzie "ktoś myślał w kategorii zrobienia krzywdy Stoczni Szczecińskiej". Tego typu teorie nazwał "absolutną bzdurą". Zaprzeczył też, jakoby słyszał o inicjatywie tzw. wrogiego przejęcia stoczni. "Nie było mowy w ogóle o jakimkolwiek przejęciu" - podkreślił. Informacje medialne, które pojawiły się na ten temat, nazwał "kontrolowanym, negatywnym PR".

Zdaniem jednego z oskarżonych, b. prezesa stoczni Krzysztofa Piotrowskiego, w końcu lat 90. istniała realna groźba wrogiego przejęcia stoczni przez kapitał koreański. Zainteresowana przejęciem stoczni miała być firma Daewoo - powiedział PAP Piotrowski.

Jak podkreślił w rozmowie z PAP b. prezes, ówczesny zarząd stoczni miał informacje, że Kaczmarek prowadzi rozmowy z Koreańczykami. "Były przesłanki, a także dokumenty w postaci listu intencyjnego, które czyniły prawdopodobną taką groźbę. By zapobiec ewentualnemu wrogiemu przejęciu stworzona przez członków zarządu stoczni Grupa Przemysłowa zmuszona przez banki, akcjonariuszy stoczni, zaczęła skupować akcje przedsiębiorstwa" - powiedział. Jak dodał, działania te były legalne i zgodne ze statutem firmy.

Proces siedmiu byłych członków zarządu Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA toczy się od końca 2004 r. Byli prezesi są oskarżeni o narażenie przedsiębiorstwa na prawie 70 mln zł strat. Prokurator zarzucił byłym prezesom niegospodarność, nadużycie uprawnień i niedopełnienie obowiązków polegających m.in. na braku dbałości o interesy majątkowe Stoczni Szczecińskiej. Wszyscy odpowiadają z wolnej stopy. Grozi im od roku do 10 lat więzienia.

Wszyscy oskarżeni zrezygnowali z przysługującego im prawa do ochrony wizerunku i zgodzili się na ujawnienie swoich nazwisk. Na ławie oskarżonych, oprócz Piotrowskiego, zasiadają członkowie zarządu: Ryszard Kwidziński, Grzegorz Huszcz, Zbigniew Gąsior, Andrzej Żarnoch, Arkadiusz Goj i Marek Tałasiewicz. W toku śledztwa żaden z nich nie przyznał się do zarzutów. Wszyscy spędzili w areszcie parę miesięcy w 2002 roku.

W toku śledztwa ustalono, że członkowie byłego zarządu od 1999 do 2000 roku, działając na szkodę Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA, jednocześnie działali na korzyść Grupy Przemysłowej - spółki, do której należało ok. 50 proc. udziału w całym holdingu i której byli udziałowcami.

Akta sprawy liczą ok. 270 tomów. W procesie zeznawało już około stu świadków, w tym m.in. b. premier Jan Krzysztof Bielecki. Prawdopodobnie w kwietniu świadkiem w procesie będzie b. minister przekształceń własnościowych w rządach Bieleckiego i Hanny Suchockiej Janusz Lewandowski. Proces zakończy się prawdopodobnie przed wakacjami.

Stocznia Szczecińska Porta Holding SA w październiku 2001 roku utraciła płynność finansową, w marcu 2002 roku wstrzymała produkcję. Na przymusowe urlopy wysłano wtedy ok. 6 tys. pracowników. Latem 2002 r. zarząd firmy złożył wniosek o upadłość. Protesty stoczniowców zaowocowały m.in. tym, że państwo zaangażowało się w ratowanie przedsiębiorstwa. Za symboliczną złotówkę jedną ze spółek odkupiła od holdingu państwowa Agencja Rozwoju Przemysłu, która utworzyła na tej bazie nowy podmiot - Stocznię Szczecińską Nową (SSN).(PAP)

epr/ bno/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)