Ze strony zachodnich dyplomatów można oczekiwać licznych apeli o umiar i zawieszenie broni w rosyjsko-gruzińskim konflikcie o Osetię Płd., ale niewiele więcej, nie będzie więc szybkiego ani łatwego rozwiązania - przewiduje korespondent BBC Kevin Connolly z Waszyngtonu.
W komentarzu zamieszczonym w sobotę na internetowych stronach BBC Connolly zwraca uwagę, że Zachód mało się ostatnio interesował sytuacją na Kaukazie, a USA i krajom Europy Zachodniej zależy na współpracy Rosji w kluczowych sprawach nierozprzestrzeniania broni jądrowej i dostaw surowców energetycznych.
"Zachodni dyplomaci mogą co najwyżej mieć nadzieję, że ustanie przemoc, Rosja i Gruzja zgodzą się na dostawy pomocy humanitarnej i zobowiążą się, iż w bliżej nie określonej, długookresowej perspektywie będą dążyć do dialogu w jakiejś formie" - uważa Connolly.
"Lecz nawet osiągnięcie tych ograniczonych celów nie będzie łatwe" - zastrzega.
Connolly zwraca uwagę, że prezydent Micheil Saakaszwili używa podobnego języka i odnosi się do tych samych moralnych i ideologicznych pojęć, co George W. Bush, gdy mówi o potrzebie obrony wolności. Porównuje też działania Rosji wobec Gruzji do inwazji Hitlera na Polskę i inwazji Układu Warszawskiego na Czechosłowację.
"Zarówno w 1939 r., jak i w 1968 r. Zachód nie miał chęci lub okazał się niezdolny do powstrzymania agresji. Saakaszwili ma nadzieję, że przywołując te starannie dobrane przykłady, zawstydzi Zachód i skłoni go do bardziej zdecydowanych działań. Najprawdopodobniej jednak czeka go rozczarowanie" - podkreśla Connolly.
Waszyngtonowi byłoby nawet trudno spełnić prośbę Gruzji o dostarczenie samolotów transportowych dla przewiezienia kontyngentu gruzińskiego z Iraku bez narażenia się na to, że będzie to postrzegane jako bezpośrednie zaangażowanie w zbrojny konflikt z Rosją - zauważa korespondent BBC. (PAP)
asw/ kar/