Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Berlusconi zraniony w twarz, w szpitalu na obserwacji

0
Podziel się:

#
oświadczenie Watykanu, ostrzeżenia służb specjalnych

# oświadczenie Watykanu, ostrzeżenia służb specjalnych

#

13.12. Rzym (PAP) - Premier Włoch Silvio Berlusconi został w niedzielę w Mediolanie zraniony w twarz miniaturką miejscowej katedry i odwieziono go do szpitala, gdzie pozostanie na obserwacji przez 24 godziny. Stwierdzono u niego pęknięcie kości nosowej.

Zatrzymany natychmiast sprawca napaści to 42-letni Massimo Tartaglia, który - jak ustalono - od 10 lat leczy się psychiatrycznie.

Do tego incydentu doszło na mediolańskim Piazza Duomo po wiecu partii Lud Wolności, na którym premier wygłosił ostre przemówienie polityczne, wymierzone w jego przeciwników. Gdy schodził z podestu, pod którym zebrała się grupa jego kontestatorów, został trafiony rzuconym w nim przedmiotem. Z ust popłynęła mu krew. Był cały czas przytomny.

W mediolańskim szpitalu szef rządu przeszedł między innymi tomografię. Według rzecznika prezesa rady ministrów orócz pęknięcia kości nosowej stwierdzono u niego także uszkodzenie dwóch zębów oraz krwawiącą ranę wargi.

Na pogotowiu Berlusconi zapewnił dwukrotnie: "Czuję się dobrze".

Prezydent Giorgio Napolitano stanowczo potępił akt agresji wobec premiera. "Kieruję wyraźny apel o to, aby każdy spór polityczny i instytucjonalny rozstrzygał się w granicach odpowiedzialnej samokontroli i cywilizowanej dyskusji przy unikaniu wszelkich gwałtownych impulsów i spirali przemocy" - wezwał prezydent.

"To był akt terroryzmu" - oświadczył w reakcji na tę napaść minister do spraw reform, przywódca koalicyjnej Ligi Północnej Umberto Bossi.

W komentarzach do tego incydentu, który wstrząsnął klasą polityczną we Włoszech, przeważa przekonanie, że to rezultat klimatu, panującego w ostatnich tygodniach. "Słowa nienawiści stały się czynami" - powiedział minister przemysłu Claudio Scajola.

Napaść potępiają zgodnie politycy koalicji i opozycji. Słowa potępienia skierował w imieniu Watykanu jego rzecznik ksiądz Federico Lombardi.

"To fakt bardzo ciężki i niepokojący, który stanowi realne ryzyko, że od przemocy słów przejdzie się do przemocy czynów" - powiedział rzecznik Stolicy Apostolskiej.

"Każda przemoc musi być stanowczo, bezwarunkowo potępiona przez wszystkie partie polityczne i różne składniki społeczeństwa. Premiera Berlusconiego, zaatakowanego w tak nieodpowiedzialny sposób, zapewniamy o naszej należnej solidarności" - oświadczył ks. Lombardi.

Tymczasem dokładnie dwa miesiące temu w parlamencie Włoch mówiono o realnej groźbie ataku na Silvio Berlusconiego. Przedstawiając informację, sporządzoną na podstawie analiz służb specjalnych, minister do spraw kontaktów z parlamentem Elio Vito powiedział w październiku w Izbie Deputowanych, że premier powinien unikać bezpośrednich kontaktów z tłumami, ponieważ "odosobnieni mitomani" mogą dopuścić się przemocy wobec niego.

Sam szef rządu miał według prasy mówić wtedy: "Służby powiedziały mi, by mieć się na baczności, bo obawiają się, że mogę paść ofiarą kogoś niezrównoważonego, kto szuka światowej sławy, i poprosili mnie gorąco, bym za bardzo nie wchodził między ludzi".

Przypomina się, że w sylwestrowy wieczór w 2004 roku podczas spaceru po rzymskim Piazza Navona premier Berlusconi został uderzony stojakiem do aparatu fotograficznego przez młodego mężczyznę. Odniósł wtedy niegroźne obrażenia.

Sylwia Wysocka(PAP)

sw/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)