Przedstawiciel amerykańskiego Departamentu Stanu Philip Gordon, który przybył do Mińska z jednodniową wizytą, spotkał się w piątek z reprezentantami białoruskiej opozycji.
Niezależna agencja Biełapan pisze, że opozycjoniści poinformowali amerykańskiego dyplomatę o sytuacji społeczno politycznej w kraju, w tym o warunkach pracy białoruskich mediów.
Jeden z Białorusinów zwrócił uwagę amerykańskiego gościa na to, że wciąż brak postępu w kwestii wolności zakładania organizacji, że mimo uproszczenia procedury rejestracji mediów, w dalszym ciągu nie rozwiązano kwestii kolportowania prasy. Podkreślono, że są problemy z akredytacją zagranicznych dziennikarzy i naciski na dziennikarzy pracujących dla zagranicznych mediów.
Relacjonując agencji Biełapan spotkanie z Gordonem, szef opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka powiedział, że to, iż amerykański dyplomata rozpoczął wizytę od rozmów z opozycją, a nie z władzami, "świadczy o tym, że chciał zdobyć dodatkową informację".
Labiedźka powiedział, że Gordon zapewnił swych rozmówców, że Stany Zjednoczone nie zamierzają prowadzić politycznego handlu z Białorusią. Miał też powiedzieć, że "sankcje (wobec Mińska) były związane z sytuacją w dziedzinie demokracji i praw człowieka na Białorusi i że USA będą dalej się trzymać tej zasady i uchylą sankcje, gdy nastąpią realne zmiany w sferze praw człowieka".
Dyrektor Wydziału Europy i Eurazji w Departamencie Stanu USA Philip Gordon to najwyższy rangą przedstawiciel władz amerykańskich odwiedzający Białoruś odkąd Mińsk w ubiegłym roku zażądał wyjazdu ambasadora USA.(PAP)
mmp/ ro/
int.