Białoruska milicja i pracownicy służb specjalnych (KGB) przeszukali we wtorek biura organizacji opozycyjnych i przesłuchali działaczy opozycji, w tym kandydata w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
Zmasowaną akcję wymierzono w organizatorów kampanii społecznej "Mów Prawdę". Przeprowadzono ją w Mińsku, Grodnie, Brześciu, Homlu, Wołkowysku i Mohylewie. Konfiskowano komputery, dyskietki, kasety wideo, wydawnictwa.
Jak podaje niezależny portal internetowy Karta'97, w Mińsku uzbrojeni w długą broń i kamizelki kuloodporne agenci przeszukali biuro grupy obywatelskiej "Mów prawdę". Do biura nie można się dodzwonić, gdyż telefony są wyłączone. Nie ma kontaktu z liderem grupy, poetą Uładzimirem Niaklajeuem, którego wraz z 10 współpracownikami zabrano na komisariat.
Niaklajeu wraz z kolegami prowadzi od miesięcy tę akcję, żądając od władz sprawozdania z wykorzystywania środków publicznych, a także zbiera podpisy pod wnioskami o zmianę nazw ulic noszących nazwiska komunistów.
Zamierza on startować w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
Według szefa organizacji praw człowieka "Nasza Wiasna", Alesia Bialackiego, w Mińsku przesłuchano 20 osób, w Grodnie siedem.
W Mińsku przeszukano też siedzibę firmy "Nowak" zajmującą się badaniem opinii publicznej. Skonfiskowano w niej przeprowadzone już sondaże i opracowania.
W Mohylewie przeszukano biuro niezależnej organizacji "Ruch Naprzód" i skonfiskowano biuletyny "Mów Prawdę".
Przeszukano też mieszkania członków opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej w Brześciu i Grodnie.
Według znanego białoruskiego politologa Walerego Karbalewicza akcja władz przeciwko opozycji związana jest z przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi.
"Niewykluczone, że strach przed możliwością utraty władzy w wyniku wyborów prowadzi do takich działań. Dlatego machnęli już ręką na Europę i międzynarodową opinię i będą represjonować, wykręcać ręce, próbować zmiażdżyć opozycję i ugrupowania społeczne" - uważa.
Karbalewicz zwrócił uwagę, że tym razem chodzi o niezarejestrowaną inicjatywę obywatelską "Mów Prawdę".
"To daje władzom możliwość śmielszego działania. Co innego, gdy chodzi o przeszukanie biura zarejestrowanej partii opozycyjnej, a co innego - organizacji, która nie jest nigdzie zarejestrowana. Łatwiej znaleźć jakiś paragraf, ręce są wtedy rozwiązane" - powiedział.
Prezydent Alaksandr Łukaszenka rządzi twardą ręką Białorusią od 1994 roku. Poprzednia amerykańska administracja określiła jego rządy jako "ostatnią dyktaturę w Europie". (PAP)
jo/ ro/
6259605 int.