Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Biegły z zakresu balistyki zeznawał w procesie ws. "Wujka"

0
Podziel się:

Zgromadzony materiał dowodowy nie pozwala
sprecyzować, kto i z jakiego egzemplarza broni strzelał do
górników w pacyfikowanych na początku stanu wojennego kopalniach
"Wujek" i "Manifest Lipcowy". Tak wynika z opinii przesłuchanego
we wtorek przez katowickim sądem okręgowym biegłego z zakresu
balistyki.

Zgromadzony materiał dowodowy nie pozwala sprecyzować, kto i z jakiego egzemplarza broni strzelał do górników w pacyfikowanych na początku stanu wojennego kopalniach "Wujek" i "Manifest Lipcowy". Tak wynika z opinii przesłuchanego we wtorek przez katowickim sądem okręgowym biegłego z zakresu balistyki.

Cezary Wyszkowski jest ekspertem w Komendzie Głównej Policji i biegłym sądowym. Do sprawy "Wujka" sporządził kilka opinii na temat milicyjnej broni, pocisków i łusek.

Na wtorkową rozprawę policja dostarczyła typy broni, jakiej używały oddziały pacyfikujące śląskie kopalnie - m.in. pistolety P- 64, PM-63 (tzw. raki, w które wyposażony był pluton specjalny ZOMO, to jego członkowie zasiadają na ławie oskarżonych), a także używany przez wojsko karabinek kałasznikow, karabin snajperski, pistolet sygnałowy i ręczną wyrzutnię gazów łzawiących. Wyszkowski opowiadał sądowi o tej broni.

Zdaniem eksperta, opinie w sprawie pocisków wyjętych z ciał górników nie pozwalają na jednoznaczne wnioski - nie jest możliwe precyzyjne wskazanie, z których egzemplarzy broni zostały one wystrzelone.

Kula wyjęta z ciała jednego z zabitych, Andrzeja Pełki, to pocisk 9 mm typu makarow (taki jakiego używano w "rakach" - PAP). Dwa pociski wyjęte z ciał górników ranionych w "Manifeście" mają także kaliber 9 mm.

Większość z 21 analizowanych przez Wyszkowskiego strzałów trafiło w górne części ciała górników, w tym sześć - od szyi w górę. "Trudno powiedzieć, czy to były strzały celowane, czy nie i na ile celowane" - zaznaczył biegły.

Z 32 egzemplarzy broni badanych przez Wyszkowskiego 12 pasuje do pocisków. Oznacza to, że mogły one zostać z nich wystrzelone, ale nie można tego kategorycznie przesądzić.

Przeprowadzona przed laty ekspertyza wykazała, że znalezione na miejscu tragedii łuski pochodziły z broni Andrzeja B., Krzysztofa J. i Józefa R. Jednakże wszyscy oskarżeni twierdzą, że przed pacyfikacją pobierali broń w trybie alarmowym, czyli przypadkowe egzemplarze.

Dowódca plutonu specjalnego ZOMO Romuald C. pytał o ślady, które zamek broni pozostawia na łusce. Wyszkowski przyznał, że bez problemu można zmienić zamek PM-63 i spotkał się z bronią, w której oznaczenia różnych jej elementów nie zgadzały się.

Podczas pacyfikacji śląskich kopalń zginęło dziewięciu górników z "Wujka", a kilkudziesięciu robotników z obu kopalń zostało rannych. Na ławie oskarżonych zasiada 17 byłych milicjantów: ówczesny wiceszef komendy wojewódzkiej milicji w Katowicach i 16 byłych członków plutonu specjalnego ZOMO, którzy - zdaniem prokuratury - strzelali do górników.

Wyrok w tej sprawie powinien zapaść przed wakacjami. Zeznania złożyło już ponad 200 świadków. To już trzeci proces w tej sprawie. Dwa poprzednie wyroki, w których sąd uniewinnił lub umorzył postępowania wobec oskarżonych, uchylił Sąd Apelacyjny w Katowicach. (PAP)

kon/ itm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)