Wysoki przedstawiciel wspólnoty międzynarodowej w Bośni i Hercegowinie (BiH) Miroslav Lajczak wprowadził w piątek procedury upraszczające funkcjonowanie bośniackiego rządu centralnego, którego praca była dotychczas paraliżowana przez przedstawicieli rywalizujących grup etnicznych.
Bośniacki rząd, złożony z ośmiu ministrów i premiera, będzie mógł odbywać swe posiedzenia w obecności sześciu ministrów i podejmować decyzje zwykłą większością głosów. Do tej pory decyzje rządu były przyjmowane, jeśli opowiedziało się za nim co najmniej sześciu członków gabinetu.
Lajczak zażądał też od parlamentu bośniackiego uproszczenia od 1 grudnia reguł jego działania.
Skomplikowana procedura, blokowana w każdej chwili przez nieobecność jednej z trzech wspólnot bośniackich - Chorwatów, Muzułmanów lub Serbów, powodowała, że rocznie udawało się przyjąć w parlamencie jedynie trzy ustawy.
Postanowienia Lajczaka spotkały się z gwałtownym sprzeciwem premiera Republiki Serbskiej (serbskiej części BiH) Milorada Dodika.
"Są to decyzje nie do zaakceptowania, których nie możemy wcielić w życie. Tym razem Lajczak przekroczył czerwoną linię" - powiedział Dodik.
Bośnia i Hercegowina została podzielona na dwie autonomiczne jednostki - Republikę Serbską i federację muzułmańsko-chorwacką na mocy traktatu z Dayton z 1995 roku, które położyło kres wojnie po rozpadzie Jugosławii.
Wysoki przedstawiciel wspólnoty międzynarodowej jest w praktyce administratorem BiH, którego pełnomocnictwa uczyniły faktycznym "gubernatorem". Ma on prawo narzucania ustaw i dymisjonowania urzędników państwowych, jeśli odmawiają współpracy w realizacji układu z Dayton. (PAP)
jo/ kar/
7760 arch.