Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Były wiceszef policji w Kazimierzy Wielkiej przed sądem

0
Podziel się:

#
dochodzą szczegóły wyjaśnień oskarżonego i informacje z przesłuchania świadków
#

# dochodzą szczegóły wyjaśnień oskarżonego i informacje z przesłuchania świadków #

10.12. Busko-Zdrój (PAP) - Proces byłego wiceszefa policji w Kazimierzy Wielkiej Waldemara Szymańskiego rozpoczął się w czwartek w Sądzie Rejonowym w Busku-Zdroju (Świętokrzyskie). Zarzucono mu utrudnianie zbadania zawartości alkoholu we krwi samorządowca podejrzewanego o jazdę po pijanemu.

Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód oskarżyła Szymańskiego o to, że 12 października 2008 roku przekroczył swoje uprawnienia uniemożliwiając funkcjonariuszom Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach wykonanie czynności procesowych z udziałem starosty kazimierskiego Jana Nowaka; policjanci chcieli poddać samorządowca, zatrzymanego podczas kontroli drogowej w miejscowości Krzyż, badaniom na zawartość alkoholu.

Z odczytanego na wstępie rozprawy aktu oskarżenia wynika, że Szymański nie dopełnił obowiązku niezwłocznego poddania starosty badaniu na zawartość alkoholu, czym działał na szkodę interesu publicznego.

Szymański, który zgodził się na ujawnienie swoich danych i wizerunku, nie przyznał się przed sądem do winy. Wyjaśnił, że starosta skarżył się na zachowanie policjantów z Komendy Wojewódzkiej Policji, którzy podczas zatrzymania mieli się z niego naigrywać. Właśnie dlatego chciał przeprowadzić badanie starosty alkosensorem w obecności innych policjantów. Funkcjonariusze ruchu drogowego z KWP odmówili wykonania jego polecenia.

"Gdyby nie postępowanie tych policjantów, którzy zatrzymali starostę, jak i również pozostałych policjantów, głównie z pionu ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach, czynność ta zapewne byłaby wykonana w ciągu kilku minut" - oznajmił oskarżony.

Na rozprawie sąd rozpoczął przesłuchanie świadków - w większości policjantów. Starosta, który jest w tej sprawie świadkiem, przysłał zwolnienie lekarskie.

Policjanci z tzw. grupy wsparcia, którzy zatrzymali starostę zeznali, że czuli od niego woń alkoholu. Chcieli go zawieźć na badanie krwi, gdyż odmówił badania alkosensorem. Na komendzie, gdzie pojechali po ampułki, spotkali Szymańskiego. Według jednego z nich, starosta poprosił zastępcę komendanta o pomoc. Szymański wyprosił policjantów z gabinetu i zamierzał wykonać badanie na zawartość alkoholu pod ich nieobecność. Jeden z policjantów zeznał, że miał podejrzenia, iż badanie będzie nierzetelne.

Funkcjonariusze kilkakrotnie kontaktowali się ze swoimi przełożonymi i oficerem dyżurnym komendy wojewódzkiej. Według nich, ci przykazali im, że mają być obecni podczas badania. Z odczytanego na wniosek obrońcy fragmentu stenogramu rozmów policjantów wynika, że oficer dyżurny przekazał funkcjonariuszowi, że niekoniecznie muszą być obecni przy badaniu.

Naczelnik świętokrzyskiej drogówki Jarosław Kopciara zeznał, że Szymański dzwonił do niego i chciał, aby odsunął policjantów grupy wsparcia od dalszych czynności. Kopciara odpowiedział mu, że albo badanie wykonają policjanci z grupy wsparcia, albo będą przy czynnościach obecni. Na polecenie swojego przełożonego naczelnik pojechał do Kazimierzy i przejął sprawę. Policjanci zawieźli starostę do szpitala, gdzie trzykrotnie pobrano mu krew. Pierwsze badanie wykonano po trzech godzinach od zatrzymania Nowaka.

Jak tłumaczył oskarżony, przedłużające się rozmowy z przełożonymi nie wynikały z jego złej woli i chęci przeciągania w czasie badania, a jedynie ze zmiennych, dwutorowo wydawanych decyzji. Oznajmił, że najważniejsze było dla niego badanie trzeźwości starosty. Podkreślił, że chciał realizować czynności w sposób, w jaki to zaplanował, a nie jaki narzucali mu podlegli policjanci. Oskarżony przyznał, że w tego typu przestępstwach, jak jazda pod wpływem alkoholu, czas badania trzeźwości ma kluczowe znaczenie.

Oskarżonemu grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. Szymański nie jest już policjantem - w styczniu odszedł ze służby. Wcześniej - po ujawnieniu sprawy przez media - komendant wojewódzki odwołał Szymańskiego ze stanowiska wiceszefa kazimierskiej policji.

Badania krwi starosty przeprowadzone trzy godziny po zatrzymaniu wykazały, że miał 0,7 promila alkoholu. Według biegłych z Instytutu Medycyny Sądowej w Krakowie w momencie zatrzymania miał od 1 do 1,3 promila alkoholu. Nowakowi grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności.

Proces starosty rozpoczął się w marcu, ale z powodu długotrwałej nieobecności przewodniczącej składu orzekającego, w październiku musiał ruszyć od nowa, z nowym sędzią. Ostatnia rozprawa - 3 grudnia - nie doszła do skutku z powodu choroby starosty.

Sprawa wyszła na jaw kilka dni po incydencie - "Echo Dnia" poinformowało, że trzeba było "blisko trzech godzin, kilkudziesięciu telefonów i interwencji komendanta wojewódzkiego policji, a także przyjazdu szefa świętokrzyskiej drogówki, by staroście kazimierskiemu można było pobrać krew". Według gazety, zastępca komendanta powiatowego nie dopuszczał, by funkcjonariusze zabrali starostę na badanie krwi.(PAP)

agn/ abr/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)