Chiny najwyraźniej wycofały się w tym tygodniu z planowanej wcześniej poprawki w postępowaniu karnym, pozwalającej na zatrzymywanie podejrzanych bez powiadamiania rodziny. Nowelizacja zawiera elementy sprzyjające prawom człowieka.
Projekt przedstawiony w czwartek w chińskim parlamencie wprowadza - jak piszą agencje - wymóg powiadamiania rodzin zatrzymanych w ciągu 24 godzin, chociaż mogą być od tego odstępstwa - ze względu na niemożność dotarcia do osób, które mają być powiadomione, lub możliwość utrudnienia dochodzenia w przypadkach związanych z bezpieczeństwem państwa lub terroryzmem. Według oficjalnej chińskiej agencji Xinhua proponowana nowelizacja ściśle ogranicza możliwości odstępstwa od wymogu powiadomienia rodziny zatrzymanego.
Jak podał chiński rząd w informacjach dla deputowanych Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych i dziennikarzy na temat nowelizacji, "rodziny zatrzymanych powinny być powiadomione w ciągu 24 godzin, chyba że jest to niemożliwe lub ich członkowie są zamieszani w sprawy zagrażające bezpieczeństwu państwa albo terroryzm, a powiadomienie ich mogłoby stanowić przeszkodę w dochodzeniu".
"Poprawki nie legalizują potajemnych zatrzymań, którym sprzeciwiali się reformiści, i jest to zachęcająca oznaka" - uważa Nicholas Bequelin z organizacji Human Rights Watch.
Zdaniem obserwatorów poprawki zawierają elementy sprzyjające prawom człowieka, takie jak skrócenie czasu, w jakim powinno dojść do kontaktu zatrzymanego z prawnikiem i wyłączenie dowodów uzyskanych drogą tortur.
"Jednak nie powinniśmy się spodziewać, że poprawa na papierze przekształci się w rzeczywistą reformę prawa karnego - powiedział Bequelin. - Prawnicy w Chinach nie mogą działać niezależnie i są nadzorowani przez ministerstwo sprawiedliwości".
Krytycy nowelizacji twierdzą, że poprawki są jedynie kosmetyczne i zachowane będzie prawo władz do arbitralnych decyzji.
Zdaniem chińskiego artysty Ai Weiwei, którzy w zeszłym roku był przetrzymywany w nieujawnianych miejscach, "pokazuje to obecną mentalność polityczną - brak zaufania i strach". Zatrzymano go w kwietniu zeszłego roku i przetrzymywano w do końca czerwca.
Ai Weiwei naraził się władzom, nazywając chińskich przywódców "gangsterami"; prowadził też kampanię społeczną, która miała zmusić rząd do opublikowania pełnej liczby ofiar trzęsienia ziemi w Syczuanie w 2008 roku. Decyzją władz podatkowych miał zapłacić ponad 15 mln juanów (1,7 mln euro) zaległych podatków wraz z grzywną. Dzięki międzynarodowemu wsparciu zgromadził od początku listopada równowartość 1,4 mln dolarów. Chińskie media zaczęły wtedy sugerować, że może zostać oskarżony o nielegalne gromadzenie funduszy.
W Chinach, jak pisze agencja Reutera, "przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu państwa" obejmują dążenie do przewrotu i inne niejasno definiowane oskarżenia, które służą do karania dysydentów podważających władzę partii komunistycznej.
W przypadku innego typu zatrzymania - "osadzenia pod nadzorem", które pozwalało trzymać dysydentów w hotelach, państwowych pensjonatach i innych miejscach z dala od rodzin, prawników i opinii publicznej - nowelizacja mówi, że podejrzanych lub oskarżonych można przetrzymywać w takich miejscach, ale rodziny muszą zostać o tym powiadomione w ciągu 24 godzin. Do "osadzenia pod nadzorem" potrzebna jest też zgoda prokuratury lub organu bezpieczeństwa publicznego kolejnego szczebla, jeśli przebywanie w areszcie domowym może przeszkodzić w dochodzeniu. Przepisy te dotyczą również podejrzanych o udział w poważnych przypadkach korupcji.
W kwietniu zeszłego roku ONZ wyrażała zaniepokojenie zniknięciami bez wieści chińskich działaczy praw człowieka i adwokatów, nazywając je "przestępstwami w świetle prawa międzynarodowego".(PAP)
klm/ mc/
10952123 10953474 10951114 int.