Chiny znów zaapelowały w poniedziałek o zakończenie walk w Libii, podkreślając, że "zawsze były przeciwne" operacjom, których nie autoryzowała Rada Bezpieczeństwa ONZ. Apel pojawił się po informacji o zabiciu podczas nalotów NATO syna i wnuków Kadafiego.
"Mamy nadzieję, że wszystkie strony będą w stanie przerwać ogień natychmiast i rozwiązać kryzys drogą pokojową, przez dialog i negocjacje" - oświadczyła rzeczniczka MSZ Jiang Yu.
W tym oświadczeniu na stronie internetowej MSZ dodała, że Chiny są zaniepokojone rosnącą liczbą ofiar cywilnych w Libii.
Śmierć członków rodziny libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego to, jak pisze agencja Reuters, sprawa drażliwa, która najpewniej posłuży do oskarżania NATO o przekroczenie ONZ-owskiego mandatu do obrony cywilów libijskich.
Przedstawiciele władz libijskich utrzymują, że operacja, w której zginęli członkowie rodziny Muammara Kadafiego, była próbą zamachu na niego samego.
Chińskie władze od początku krytycznie odnosiły się do operacji lotniczych Zachodu w Libii. Gdy w Radzie Bezpieczeństwa przyjmowano rezolucję w sprawie Libii (chodziło o ustanowienie strefy zakazu lotów na tym krajem i obronę ludności cywilnej), Pekin wstrzymał się od głosu, tak jak Moskwa.
Niektórzy analitycy są zdania, że sprzeciw Chin wobec akcji w Libii narasta po części z obawy, że same mogą kiedyś znaleźć się w obliczu żądań demokracji i przestrzegania praw człowieka.
Pod koniec kwietnia Pekin ostrzegł Wielką Brytanię przed wysyłaniem doradców wojskowych do rebeliantów w Libii, oświadczając, że jest przeciwny jakimkolwiek posunięciom wykraczającym poza mandat rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ.(PAP)
mmp/ mc/
8898523 arch.
